poniedziałek, 15 grudnia 2014

Niedziela dla włosów (3) - wizyta u fryzjera

Pomyślałam, że to dobry pomysł na kolejną 'Niedzielę dla włosów'. Żaden kosmetyk tak nie odmienił moich włosów na lepsze jak właśnie odpowiednie cięcie :)

W końcu udało mi się wybrać do fryzjera! :D

Planowałam to już od dawna, a od jakiegoś miesiąca moje włosy już wręcz prosiły o podcięcie. Może nie były bardzo zniszczone, ale czułam już, że dawno nie byłam u fryzjera -  włosy kompletnie przestały się układać. Zwlekałam z tym głównie dlatego, że strasznie kusiło mnie cieniowanie, a jednocześnie bałam się, że skończę z mopem zamiast włosów.
Do tego dochodził fakt, że nigdy nie obcinałam włosów poza moją rodzinną miejscowością, a co za tym idzie - nie znałam żadnego z gdyńskich fryzjerów i musiałam iść totalnie w ciemno.

Dlaczego zdecydowałam się na cieniowanie?
Już od dawna w blogosferze panuje moda (czy jakkolwiek to nazwać) na prosto ścięte włosy. Wtedy jest ich najwięcej, wydają się bardzo grube i gęste. I ja byłam posiadaczką takich włosów zgodnie z myślą, że proste = najładniejsze. Może i wielu dziewczynom służy taka fryzura, mi niestety chyba jednak nie.

To zdjęcie chyba najlepiej obrazuje to co nie pasowało mi w moich włosach.


Właściwie tutaj nie jest jeszcze tak źle bo włosy są 'ogarnięte' i praktycznie nie spuszone. Często jednak pod wpływem warunków atmosferycznych puszą się zwłaszcza na końcach, czego efektem były przyklepane włosy u nasady (są dość ciężkie) i spuszone mniej więcej od ucha w dół. Strasznie tego nie lubiłam, wyobraźcie sobie jak to mogło wyglądać.
Co raz częściej czułam się też włosami przytłoczona, brakowało im kształtu i lekkości, ciężko było je jakkolwiek ułożyć bo były dość ciężkie.

Do salonu weszłam jak zwykle z lekkim strachem, jednak z nastawieniem 'co będzie to będzie' :D

Efekty



Jestem BAAAARDZO zadowolona! Moje włosy nabrały kształtu, lekkości, wreszcie zaczęły jakoś się układać. Wydaję mi się, że jakbym nad nimi trochę popracowała mogłyby zacząć bardziej falować, co wcześniej było niemożliwe.
Owszem, straciłam trochę na objętości, ale nie jest to dla mnie problemem i czuję się na prawdę ładnie. Teraz pozostaje mi jedynie dalsze ich nawilżanie, bo nadal bardzo o to proszą :)


Dlaczego warto wybrać się do fryzjera?
  • Moim zdaniem długie włosy trzeba podcinać około raz na 3 miesiące. Wtedy końcówki nie zdążą się porządnie rozdwoić, a jak wiadomo zniszczenia idą w górę i z lekko zniszczonych końcówek możemy dorobić się roztrojonych czy nawet roczwórzonych końcówek na kilka cm.
  • Zawsze gdy nawet tylko lekko podcinałam same końce (1-2 cm) nagle miałam wrażenie, że moje włosy układają się lepiej, są jakby bardziej zadbane i wyglądają naprawdę dobrze (a przecież podcięłam tylko 1cm :D)
  • Zyskujemy lepsze samopoczucie - mała odmiana nigdy nie zaszkodzi, a gwarantuję, że nawet z lekko zmienioną fryzurą poczujemy się lepiej :)
Szczerze mówiąc czytałam wiele okropnych historii o strasznych fryzjerach ścinających 10 cm zamiast 1 cm, o nieumiejętnych cięciu, wyrywaniu i tarciu włosów. Może miałam szczęście, ale jeszcze nigdy żaden fryzjer nie zrobił mi takiej krzywdy. Teraz poszłam do naprawdę przypadkowego salonu i jestem zadowolona, więc nie każdy fryzjer jest taki straszny.

Polecam nawet małą metamorfozę, chociażby dlatego, że oprócz odświeżonych włosów mamy błyskawicznie poprawiony humor (przynajmniej w moim przypadku :D)

Jak Wam się podoba? :)

czwartek, 11 grudnia 2014

Ostatnie nowości kosmetyczne - włosy, ciało, paznokcie.


Hej :)

Trochę nazbierało mi się nowości. Zakupy, które wpadły w moje łapki w ciągu mniej więcej ostatniego miesiąca.
Zapraszam!


1. Garnier Fructis - gęste i zachwycające - odżywka do włosów - 10,99 zł - Rossmann - Uwielbiam ich słodki zapach, który utrzymuje się na włosach dłuższy czas. Wiem, że są dość mocno silikonowe przez co konkretnie kondycjonują włosów (u niektórych może być przyklap), ale na zimę jak dla mnie kosmetyk idealny :)

2. Alberto Balsam jabłkowy - odżywka do włosów - 6,99 zł - Tesco - Kupiłam zachęcona opiniami z Wizażu. Zdałam sobie sprawę, że większość moich włosowych kosmetyków zawiera proteiny i chyba czas kupić coś typowo nawilżającego. Póki co wydaje mi się za słaba :(

3. Mydło cedrowe Babci Agafii do mycia ciała i włosów - 16,99 zł - najświeższa zdobycz z dnia darmowej dostawy, przesyłka przyszła dopiero wczoraj. Śliczny zapach :)

4. Farmona Hair Genic Bamboo Oils - maska do włosów - 11,99 - Moje pierwsze wrażenie - strasznie rzadka, przez to pewnie będzie mało wydajna.


5. Joanna Naturia - pokrzywa i zielona herbata - odżywka b/s - 3,50 zł - drogeria osiedlowa - Z Joanna znam się już nie od wczoraj. Wróciłam do odżywek b/s, bo moja ulubiona mgiełka z Gliss Kura nie działała na włosy już tak dobrze jak w lato.

6. Joanna Naturia - awokado i kiełki pszenicy - mgiełka do włosów - 6,99 zł - Kupiłam tak po prostu, bo lubię mgiełki, zwłaszcza gdy włosy nie chcą ze mną współpracować gdy są już suche. Niestety pierwsze wrażenie średnie ;/


7. Fresh Juice - Mandarynka - żel pod prysznic - 6,99 zł - Wieelka 500 ml butla. Kupiłam bo na żelowym wątku na wizażu dziewczyny zachwycały się zapachami właśnie tych żeli. Jak dla mnie bardzo delikatny ale ładny zapach :)

8. Neutrogena - Balsam do ciała - Fajny, nieokreślony lekko mydlany zapach.


9. Isana - zimowe mydło do rąk - ok. 3 zł - Rossman - Nie będe Was oszukiwać, kupiłam ze względu na tego słodkiego, zimowe pingwinka haha :D Zapach niby miał być waniliowy, ale jest słodko - nieokreślony.

10. Bielenda Bawełna - żel do mycia twarzy - 11,99 zł - Uparcie polowałam na żel aloesowy, niestety nigdzie nie mogę go dostać, Nawet w internetowym sklepie Bielendy go nie ma, czyżby przestali go produkować? :( Bawełna póki co nie testowana, czeka spokojnie w szafce.


11. Anida - wosk pszczeli i olejek makadamia - ok. 3zł - Natura - Moje ostatnie odkrycie - bardzo dobry krem o naprawdę ślicznym zapachu utrzymujących się na dłoniach dość długo. Za taką cenę - cudo :)

11. Sally Hansen - odżywka utwardzająca - ok. 17 zł (promocja) - Hebe - Póki co sprawdza się bardzo dobrze.

12. Wibo - biały, różowy brokat, jasno różowy piasek - każdy ok. 6 zł - Rossmann

13. Wibo gel like top coat - za krótko go mam, żeby ostatecznie oceniać ale póki co porażka...

14. Essence - lakier z brokatem srebrno różowym - bardzo mi się podoba!

I to tyle. Trochę zaopatrzyłam się i póki co zużywam zapasy. Mały odwyk od zakupów na pewno się przyda :)

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Świąteczna wishlista 2014 według marigoldds :)

Hej :)
Mikołajki już za nami - ja dostałam od narzeczonego nowy brokatowy lakier do paznokci (dokładnie taki jak chciałam) i nową odżywkę do włosów z Fructisa gęste i zachwycającę. Oczywiście jestem bardzo zadowolona :)

Poniżej pomysły na świąteczne upominki 2014 :)



1. Suchy szampon Batiste - Długo zbierałam się, żeby go kupić. Kupiłam i od razu bardzo polubiłam go za jego działanie i ładny zapach. W zimę nie jest mi tak niezbędny jak np. w lato, ale bardzo chętnie przygarnęłabym jakiś nowy zapach do kolekcji :)

2.Odżywka do paznokci Sally Hansen - Niestety ich cena trochę mnie odstrasza. Ostatnio na promocji udało mi się dorwać odżywkę utwardzającą tej marki, ale chciałabym mieć też wersje lekko różową, bo bardzo lubię taki delikatny efekt na paznokciach jednocześnie je odżywiając.

3. Maska do włosów Loreal Professionel Absolut Repair - Cena tej maski niestety nie jest niska i normalnie szkoda byłoby mi na nią pieniędzy (jest przecież wiele tańszych i wartych uwagi kosmetyków). Mimo to chciałabym kiedyś przetestować jakiś włosowy kosmetyk z trochę wyższej półki cenowej. Spodziewam się po niej efektu wow więc myślę, że byłaby idealna w sytuacjach gdy zależy mi, żeby włosy wyglądały naprawdę perfekcyjnie :)

4. Olej Dabur Amla - Moja olejowa kolekcja jest dość uboga i już od dawna chciałam przetestować coś z indyjskich olei, jestem ciekawa jak sprawdzą się na moich dość kapryśnych włosach.

5. Żel pod prysznic z Yves Rocher - baaardzo je lubię za ich intensywny, piękny zapach. Mimo małej pojemności są bardzo wydajne. Zawsze chętnie przygarnę kolejną buteleczkę :D

6. Lakier do paznokcji Eveline MiniMax - zapewne jest wiele lepszych lakierów, których jeszcze nie znam, póki co te są moimi ulubieńcami. Szybko schną i długo utrzymują się na paznokciach.

7. Peeling do ciała Bielenda - Na zdjęciu akurat wersja arbuzowa, ale chętnie przygarnę inne. Miałam już malinowy peeling z Bielendy, który miał śliczny zapach i mam chęć na kolejne :)

8. Balsam do ciała Yves Rocher - W tamtym roku dostałam malinową, świąteczną wersje balsamu Yves Rocher i teraz również bardzo chętnie przygarnę kolejny świąteczny balsam (zwłaszcza, że wersja karmelizowanej gruszki naprawdę kusi).

9.Sól do kąpieli Dairy fun - Chcę chyba głównie z powodu ślicznego opakowania :D Kilka lat temu moja mama dostała puder do kąpieli w podobnym opakowaniu. Szczerze mówiąc dawno już nie widziałam tych soli, ale jeśli jeszcze gdzieś są - chętnie wezmę.

10. Olejek do kąpieli Farmona Tutti Frutti - Karmel i cynamon - lubię takie zapachy, ale tylko w czasie zimy :)

11. Olejek do skórek Organic Shop - może poradziłby sobie z moimi suchymi skórkami? Niestety żaden lakier nie wygląda na paznokciach dobrze gdy skórki wręcz proszą o jakiekolwiek nawilżenie.


12. Turban do włosów - Po prostu, podoba mi się :)

13. Ciepłe skarpety frotte - Lubię w każdych ilościach, wzorach, kolorach i ciągle mi mało zwłaszcza w chłodne, zimowe wieczory.

14. Szlafrok - koniecznie super miękki i puchaty :) Co prawda mam już jeden, ale dość stary.

15. Srebrny łańcuszek - Już jakiś czas temu łańcuszek, który nosiłam codziennie porwał się. Chciałabym teraz łańcuszek oczkowy, wcześniej miałam okrągłą linkę i włosy bardzo mi się w niego wkręcały i przez to wyrywały. Wydaję mi się, że przy oczkowych łańcuszkach nie ma takiego problemu. 

16. Piżama - Mam dość duże braki w piżamach, a ostatnio w Cubusie widziałam prześliczne piżamy i chyba wyproszę jakąś u mojej mamy albo narzeczonego :)

17. Tangle Teezer kompaktowy -  Mam zwykłą wersję już kilka miesięcy i praktycznie nie używam innej szczotki. Przydałby mi się kompakt do torebki, a wersja z barankiem jest słodka :)

18. Filiżanki - Koniecznie białe i proste. Ostatnio polubiłam picie herbaty właśnie z filiżanki i chciałabym mieć też kilka dla gości.

19. Świeczka w słoiku - tutaj Yankee Candle, ale ich cena jest bardzo wysoka i zwyczajnie nie chcę tyle wydawać na świeczki, Jest wiele tańszych świeczek o ślicznych zapachach -  tylko muszą być koniecznie w słoiku! :D

Oczywiście nie chcę dostać tego wszystkiego naraz :) Przedstawiłam prezentowe propozycje, które na pewno bardzo ucieszyłyby mnie w tym roku :) Ale co ostatecznie znajdzie się pod moją choinką przekonam się już 24 grudnia :D

sobota, 22 listopada 2014

Ziaja Manuka - bubel

Przez długi czas nie mogłam uwierzyć, że pogorszenie się stanu mojej cery 'zawdzięczam' serii Manuka. Zawsze uważałam kosmetyki z Ziaji za delikatne, a przede wszystkim nieszkodliwe.

Pod wpływem szału jaki panował w blogosferze i niskiej ceny po Manuke pobiegłam i ja.


  • Żel do mycia twarzy
  • Pasta oczyszczająca
  • Tonik zwężający pory
Linia kosmetyków do cery trądzikowej mająca działanie antybakteryjne, ściągające, oczyszczające normalizujące.
Zawiera wyciąg z liści Manuka.

Manuka
Te niepozorne kwiatki pochodzą z Nowej Zelandii. Manuka bardziej jest znana z tego iż, jest to roślina miododajna, niż z zastosowania w kosmetyce.

Dlaczego kupiłam?

Jak już kiedyś Wam wspominałam żel do mycia twarzy jest wysoko na mojej liście kosmetycznych niezbędników. Myję twarz rano i wieczorem, a czasem jeszcze w ciągu dnia. Od żelu wymagam, żeby był delikatny, ale jednocześnie dobrze mył.

Toników szczerze mówiąc nie używam, ciężko mi je zużywać bo często o nich zapominam. Od jakiegoś czasu namiętnie używałam hydrolatów (rumiankowy, różany) i byłam na prawdę zachwycona. Hydrolat powoli mi się kończył więc skusiłam się na ładnie wyglądającą buteleczkę Manuki.

Jako ostatnią kupiłam pastę głęboko oczyszczająca. Takich specyfików również dotychczas nie używałam. Zawsze uważałam, że mechaniczne peelingi zrobią na skórze twarzy więcej złego niż dobrego, ale postanowiłam spróbować.

Jak używałam?

Ziajowego żelu używałam co najmniej dwa razy dziennie. Według mnie jest bardzo delikatny, na tyle, że miałam wrażenie, że twarz nie była do końca domyta. Niby wszystko było ok, ale miałam uczucie jakbym na twarzy już miała jakiś lekki krem.


Po każdym myciu starałam się używać toniku. Moim zdaniem zastosowanie atomizera w tego typu produkcie jest trochę nieporęczne -  trzeba się naprawdę namęczyć, żeby wacik był mokry. Wiem, że zamysłem producenta było psikanie od razu na twarz, ale u mnie ten sposób aplikacji kompletnie nie sprawdził się (miałam wrażenie, że wtedy twarz przetłuszcza mi się szybciej). Tonik też jest bardzo delikatny, po jego aplikacji nadal czułam na twarzy 'jakąś warstwę'.




Pastę używałam sporadycznie (powiedzmy że 1-2 razy w tygodniu). Nakładałam na całą twarz i delikatnie przez chwilę masowałam, po czym spłukiwałam ciepłą wodą. Później przemywałam twarz tonikiem.

Dlaczego jestem nie?

Domyślam się, że w swojej negatywnej ocenie będę odosobniona. Na wielu blogach przeczytać można same zachwyty nad całą serią Manuki. W moim przypadku niestety nie było tak kolorowo. OD DAWNA NIE MIAŁAM TAKICH PROBLEMÓW Z CERĄ. Praktycznie codziennie pojawiały mi się nowe krostki, jedna zaczynała się goić, a obok była już nowa. Kompletnie nie umiałam sobie z tym poradzić. Na początku nie pomyślałam nawet, żeby obwiniać za to Ziaję, ale nie zmieniło się u mnie nic poza używaniem Manuki. Dieta, inne kosmetyki, woda - bez zmian. Trwało to kawałek czasu, bo cały czas nieświadomie używałam Manuki szukając problemów wszędzie tylko nie w samej Ziaji.
Problem trochę nasilałam sobie sama używając pasty mimo, widocznych wyprysków na twarzy. Pasta zawiera ścierające granulki, które przy buzi z widocznymi krostkami pogarszają tylko wysyp.

Od czasu jak odstawiłam całą serię Manuki problem o dziwo zaczął ustępować. Przerzuciłam się na oliwkowy żel Cien z Lidla i wróciłam do ulubionego hydrolatu, W tym momencie twarz mam praktycznie czystą, czasem coś tam się pojawi, ale już nie ma tragedii.

Do Manuki pewnie jeszcze wrócę, żeby ją zużyć. Po cichu mam też nadzieję, że był to tylko zbieg okoliczności i jest to wina mojej skóry, która akurat chciała się zbuntować. Seria Manuka jest bardzo tania, ma bardzo ładny, delikatny zapach. No i po prostu lubię Ziaj, dlatego żałuję, że ta seria u mnie nie sprawdziła się.

niedziela, 16 listopada 2014

Niedziela dla włosów (2) - olejowanie i Timotei drogocenne olejki

Wczoraj jeszcze w zaręczynowym nastroju byliśmy w teatrze. Jestem zachwycona! Ostatnio w teatrze byłam jeszcze w liceum i cieszę się, że w końcu wybraliśmy się sami.
A dzisiaj niestety czuję się tragicznie - chyba jakaś choroba mnie dopada :(


  • na skalp - olejek rycynowy
  • na długość - Alterra Papaja&Migdał
  • szampon - oliwkowy Cien z Lidla
  • odżywka d/s - Timotei drogocenne olejki
  • odżywka b/s - lniana Farmanona Herbal Care (nie ma na zdjęciu, dostałam odlewkę od koleżanki)
Tak jak obiecałam - w tym tygodniu bardziej zajęłam się włosami. W sumie nie byłam świadoma tego, że gorsza pogoda aż tak bardzo dała im popalić. Głównie skupiłam się na olejowaniu i są tego efekty.

Co zrobiłam?

Na początku zaznaczę, że włosowe spa zrobiłam wczoraj. Zaczęłam nałożenia olejku rycynowego na skalp, następnie na długości znalazł się olejek Alterra papaja i migdał (Pokornie wróciłam do starej dobrej Alterry - chyba jeden z najlepszych olei, które gościły na moich włosach). Olej nie trzymałam długo bo jedynie około godziny. Włosy umyłam moim ostatnio ulubionym oliwkowym szamponem Cien z Lidla. Następnie na włosach pojawiło się moje ostatnie włosowe odkrycie - odżywka Timotei drogocenne olejki (kupiłam bardzo niechętnie, nie wiem czemu uważałam Timotei za słabą markę). Odżywkę spłukałam po 2-3 minutach, ręcznikiem odsączyłam nadmiar wody i lekko podsuszyłam włosy suszarką. Na jeszcze dość mokre włosy nałożyłam lnianą odżywkę b/s Farmona Herbal Care.

Wspomniałam o olejku rycynowym - postanowiłam zmobilizować się i wcierać go codziennie przed myciem. Zobaczymy czy wytrwam i czy będą z tego efekty :)

Spałam z włosami jak zwykle jedynie przełożonymi przez poduszkę. Nie związuję, bo robią mi się odgniecenia, a koczek często zamiast ładnych fal robi efekt dziwnie powyginanych włosów. Zastanawiam się nad powrotem do spania w warkoczu :)


Ale mi łysy placek wyszedł ;/ Zdjęcia znów złej jakości - słabe światło.


Jak widać włosy wyglądają o wieeeeleee lepiej niż tydzień temu. Wpływ na to ma częstsze niż dotychczas olejowanie i to, że przez noc włosy zdążyły 'wygnieść się' przez co puszenie trochę osłabło. Podejrzewam też, że w ostatnią niedziele moje włosy miały wieeelki bad hair day.
Aczkolwiek wraz z jesienią ich stan faktycznie uległ pogorszeniu, ale pracuję nad tym :)

środa, 12 listopada 2014

Cien z Lidla - tanie kosmetyki warte uwagi.

Wczoraj wydarzyło się w moim życiu coś wyjątkowego i postanowiłam, że Wam się pochwalę :D
Od wczoraj jestem szczęśliwą narzeczoną! :))




Dzisiaj chciałabym napisać o bardzo fajnych, a równocześnie bardzo tanich kosmetykach z Lidla. A konkretniej mowa tutaj o produktach firmy Cien.

Nie zwracałam na nie większej uwagi, do czasu aż na którymś z blogów przeczytałam o aloesowym szamponie właśnie z Cienia. Z ciekawości kupiłam, cena kusząca – niecałe 5 zł. Z szamponem bardzo polubiłam się, nie był typowym zdzierakiem ale też nie był przesadnie delikatny. Dobrze domywał włosy – były puszyste i nie przyklapnięte u nasady. A do tego zapach, który od razu polubiłam. Do tej pory żałuje, że skusiłam się tylko na szampon bo aloesowa linia Cienia pokazuje się w Lidlu jedynie okazjonalnie.

Gdy ostatnio ukazały się kosmetyki z serii oliwkowej, od razu pognałam do Lidla :D Tym razem skusiłam się na żel do mycia twarzy i szampon. Za oba kosmetyki razem zapłaciłam zawrotne coś około 10 zł.
I kolejny raz Cien podbił moje serce. Niestety zapach linii oliwkowej nie jest tak ładny jak aloesowej, jednak nadal przyjemny dla nosa. Określiłabym go jako coś około mydlanego (szampon i żel mają praktycznie ten sam zapach).


Szampon z oliwą z oliwek




Tak jak w wersji aloesowej – włosy są dobrze domyte i nie przyklapnięte u nasady. Szampon na pewno nie jest typowo ‘zdzierakowy’. Moim zdaniem na pewno włosów nie przesuszy.
Na moich włosach spisuję się tak samo dobrze jak aloesowy.


Żel do twarzy z ekstraktem z oliwek






Tutaj nie byłam od razu przekonana do zakupu, jeśli chodzi o żele do twarzy jestem dość ostrożna. W razie czego żel do twarzy można zużyć jako żel do mycia ciała, a cena – 4,99 zł naprawdę zachęca.
I tutaj również bardzo miła niespodzianka! Żel jest idealny dla mojej skóry, twarz nie jest ściągnięta czy przesuszona (a to się często zdarza), a jednocześnie nie jest ‘niedomyta’. Żel nie zapchał mi cery, nie pojawiły się żadne przykre niespodzianki. Przed Cieniem używałam Ziaji Manuka i (nie mam jeszcze 100% pewności) podejrzewam, że to on właśnie był powodem moich nagłym problemów z cerą. Po odstawieniu Manuki i przerzuceniu się na oliwkowy żel z Cienia, problem powoli zaczął znikać.
Jedyne czego mogę się przyczepić to wydajność – żel niestety szybko znika, ale za tą cenę nie jest to problemem (gorzej, że żel nie jest dostępy w regularnej sprzedaży).

Z kosmetyków Cien używałam jeszcze tylko balsam, który podkradałam mamie. Miał ładny zapach, niestety był bardzo rzadki, a ja wolę bardziej zwarte konsystencję balsamów, ale mimo to nawilżał całkiem przyzwoicie.

Jak będziecie w Lidlu i traficie na linię oliwkową, a przede wszystkim aloesowąpolecam spróbować!

Znacie? używacie? :)

niedziela, 9 listopada 2014

Niedziela dla włosów (1) - Kallos bananowy

Przyznaję, że już dawno nie poświęcałam większego czasu dla włosów. Niestety o ile w lato, czy nawet jeszcze na początku jesieni włosy potrzebowały nie wiele, żeby wyglądać 'wyjściowo', tak ze zmianą pogody nie jest już tak dobrze.


  • Odżywka przed myciem - Gliss Kur Oil Nutrive
  • Szampon - Barwa Ziołowa - pokrzywa
  • Maska - Kallos bananowy
  • Dodatek do maski - mąka ziemniaczana (o której ostatecznie zapomniałam)
  • Mgiełka - Gliss Kur - Liquid Silk
Tak jak mówiłam, przez ostatni czas moja pielęgnacja ograniczała się do olejowania co kilka dni i nakładania odżywki lub maski w czasie kąpieli.
W ten weekend postanowiłam trochę bardziej zadbać o włosy.

Co zrobiłam?

Zaczęłam od zmoczenia włosów i nałożenia na nie olejowej odżywki z Gliss Kura, której po myciu moje włosy nie tolerują (pisałam o tym TUTAJ). Po dosłownie chwili umyłam włosy pokrzywową Barwą (uwielbiam!)  i nałożyłam Kallosa bananowego - niestety bez dodatku mąki ziemniaczanej, o której zapomniałam, a szkoda bo efekt na pewno byłby lepszy :) Maskę trzymałam około 20 minut, po spłukaniu włosy zawinęłam na chwilę w ręcznik. Niestety musiałam je szybko wysuszyć. Na prawie suche włosy rozpyliłam trochę mgiełki Gliss Kura i gdy były całkiem suche wyszłam z domu.

Kallosa bananowego używam już około 1,5 miesiąca - zostało mi około pół słoika. Na początku byłam z niego bardziej zadowolona, teraz spisuję się gorzej. Jak dla mnie jest to bardziej odżywka niż maska. Jak chyba każdy Kallos świetnie nadaje się do ulepszania (w moim przypadku olejem lub mąką ziemniaczaną). Zapach faktycznie nie jest 'prawdziwie bananowy' - bardziej jak bananowy aromat do ciasta, ale mi ten zapach bardzo się podoba.
Ostatnio w Hebe można było go dorwać za niecałe 8 zł, za litrowy słoik to naprawdę niewiele więc jeśli się nie sprawdzi nie będzie żal odstawić go w otchłanie łazienki :D

Włosy po powrocie do domu prezentują się tak:


I tu rozczesane:



Niestety widać, że włosy mogłyby wyglądać lepiej :) Zauważyłam, że kosmetyki, których używałam gdy na dworze było cieplej, teraz działają na włosy znacznie gorzej.
Taki spuszony efekt wynika też z tego, że zdjęcie zostało zrobione niedługo po powrocie z miasta, a jak już kiedyś wspomniałam - moje włosy baaardzo nie lubią złych warunków pogodowych. Wyglądają wtedy na bardzo suche i spuszone. Czasem jest lepiej, czasem gorzej, nadal jednak w pełni nie mogę pozbyć się tego problemu. Najgorzej jest z wierzchnią warstwą i tutaj to dokładnie widać. Wpływ na to mogą mieć też włosy dysplastyczne (KLIK), których tutaj mam najwięcej.

Jestem w trakcie szukania włosowych kosmetyków na zimę! (mam już kilka pomysłów)
Polecacie coś? :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...