piątek, 27 czerwca 2014

Kokosowe kosmetyki na moich włosach.


Hej :)
Już po mojej wyprowadzce, dzisiaj cały dzień się rozpakowywałam i wreszcie mam chwilę czasu. Miałam tyle planów na wakacje, że aż nie wiem od czego zacząć. Jednym z moich planów było oczywiście częstsze pisanie pisanie postów :D

Powszechnie uważa się, że wszelkie kosmetyki kokosowe nadają się jedynie do niskoporowatych, gładkich i prostych włosów. Jedni bardzo je chwalą, a inni kategorycznie odradzają. Ze względu na ich skrajność, byłam jeszcze bardziej ciekawa jak sprawdzą się na moich kapryśnych włosach. Kokosowy zapach uwielbiam, więc mimo, że pełna obaw - postanowiłam spróbować.
Najpierw w moje ręce wpadł olej kokosowy, niedługo później odżywka Pure Inecto coconut.



Niestety późna pora nie sprzyja robieniu zdjęć. W tle mój mini ogródek :)
Olej

Przepięknie pachnie! Nakładałam go jak każdy inny olej na suche włosy kilka godzin przed myciem.Jedyny minusik to to, że normalnie jest w formie stałej, ale wystarczy kilka minut pod ciepłą wodą i już jest w pełni rzadki. Mój jest z tych jadalnych, więc w razie czego mogłam na nim usmażyć chociażby naleśniki :D
Zdarzyło mi się także smarować nim suche ramiona i bardzo fajnie je nawilżył. Za to bardzo odradzam nakładanie go na twarz - zapycha i sprzyja powstawaniu krostek.

Odżywka

Nakładałam ją na kilku minut po myciu. Czasem nawet robiłam 'bombę kokosową' :D i nakładałam kokosową odżywkę, zaraz po zmyciu kokosowego olejku. Zapach według mnie nie jest typowo kokosowy (a szkoda). Z tej serii można dostać również wersję z olejkiem arganowym, chyba nawet jest teraz w promocji w Hebe :)

Efekty

Olejek i odżywka powoli mi się kończą więc czas na podsumowanie. Moje włosy jak widać są zdecydowanie w stronę wysokoporowatych i falowanych, kompletnie inne niż te, którym kokos powinien służyć. Przeczytałam wiele opini, że kokos wręcz szkodzi takim włosom, puszy je robiąc jeden, wielki bałagan na głowie. W moim przypadku tak nie było, mimo to olejek kokosowy nie jest moim ulubionym (nie robi za wiele na włosach ani dobrego, ani złego). Odżywkę za to polubiłam (polubiłabym jeszcze bardziej gdyby zapach był bardziej kokosowy) i bardzo chętnie wypróbowałabym inne kokosowe specyfiki. Inecto fajnie wygładza, nawilża i ani trochę nie puszy.

Jeśli chcecie spróbować kokosowych kosmetyków (chociażby dlatego jak ja - ze względu na piękny zapach), a Wasze włosy nie do końca wyglądają jakby tego chciały, myślę, że warto spróbować. Każde włosy są inne i bardzo możliwe, że akurat Twoje polubią się z kokosem.

Dajcie znać czy znacie inne kokosowe kosmetyki, bo mam wrażenie, że ich oferta nie jest zbyt bogata.

środa, 25 czerwca 2014

Denko ostatnich miesięcy.


Heej :)
Od wczorajszego po południa mam wakacje. Póki co dość pracowite, bo wyprowadzka najprawdopodobniej już jutro.
Nie wspominałam Wam, że w ramach eksperymentu postanowiłam sprawdzić ile kosmetyków zużywam. Puste opakowania zaczęłam zbierać jakoś od koniec marca i dziś porządkując szafki w końcu postanowiłam zrobić podsumowanie.

Zużycia - marzec - czerwiec


1. Isana niebieska - szampon
2. Barwa Zielona - szampon pokrzywowy - śliczny pokrzywowy zapach, bardzo dobrze oczyszcza i kosztuje kilka złotych
3. Herbal Care - szampon ze skrzypem polnym
4. Alterra - szampon migdałowy - szampony z Alterry bardzo lubię, działanie jest jak najbardziej w porządku, inne wersje mają dla mnie ładniejszy zapach
5. Biedronka - Pinio - szampon truskawkowy - bardzo nie pasował mi jego zapach, nie wiem czy to ma jakieś znaczenie ale jego konsystencja ma perłowy odcień, a takie szampony u mnie się nie sprawdzają. Większą część zużyłam jako płyn do kąpieli.


6. Mrs. Potter's - balsam aloesowy - bardzo lubię chyba wszystkie odżywki z tej firmy, zdarza się, że moje włosy mają dość ciężkich odżywek i Mrs. Potters przychodzi mi wtedy na ratunek :)
7. Gloria - emulsja do włosów- jedno wielkie zaskoczenie, bardzo nie pozorna, niezbyt ładnie pachnąca odżywka za 3 zł a na moich włosach robi cuda! Jeśli macie do niej dostęp koniecznie spróbujcie.
8. Garnier Fructis Goodbye Damage -  kiedyś bardzo ją lubiłam, na włosach czułam jej zapach nawet przez kilka godzin! Niestety ostatnio moje włosy często obrażają się na silikony.
9. Joanna Naturia - odżywka b/s z makiem i bawełną
10. Gloria - maska do włosów - kolejna bardzo tania maska, idealna jako baza do bogatszych masek, ale moje włosy lubiły ją także solo. 


11. Luksja Caramel Waffle - płyn do kąpieli - pachniał tylko w butelce, po wlaniu do wanny nie było go czuć ani trochę
12. Bingo Spa - puder do kąpieli - bardzo fajna sól/puder, lekko barwi wodę, pachnie pomarańczowo, nie traci zapachu od razu po wsypaniu do wody
13. Ziaja kozie mleko - żel pod prysznic - całkiem przyjemny żel, pachnie mlecznie, trochę słodko ale jest go bardzo dużo i już mi się nudził
14. Ziaja Intima - żel do higieny intymnej
15. Yves Rocher kakao i malina - żel pod prysznic - chyba to była edycja limitowana, uwielbiam Yves Rocher za zapach - intensywny, mocny, nie chemiczny.


16. Herbal Garden czerwona koniczyna - żel do mycia twarzy - na początku wydawał mi się mocny, teraz bardzo go lubię, nie podrażnia, dobrze oczyszcza, lekko się pieni, delikatnie pachnie
17. Lirene - żel do mycia twarzy z peelingiem - za mocny do codziennego mycia, za dużo w niej cząstek peelingujących. Nie pieni się, a ja lubię gdy żel do twarzy pieni się chociaż trochę.
18. Nivea - krem do twarzy na dzień - niby zwykły, lekki krem a kompletnie nie mogłam go zużyć, naprawdę nie wiem dlaczego :D
19. Alexya - hydrolat rumiankowy - delikatny, pięknie pachnie rumiankiem, łagodzi, oczyszcza - cudo za bardzo niską cenę :)


20. Ziaja kozie mleko - maska do rąk i paznokci
21. Nivea dry comfort - kulka
22. Elisabeth Arden zielona herbata - perfumy

Chętnie kupię
Może
Nie kupię

Zużycia są trochę przekłamane gdyż jak postanowiłam zbierać puste opakowania, kilka kosmetyków było już na wykończeniu.

Podsumowując

Był to jednorazowy eksperyment z 'projektem denko', chociażby dlatego, że szkoda mi miejsca w szafkach na puste opakowania. Po za tym chciałabym, aby mój blog posiadał bardziej wartościowe posty :)

Czy jest to duże denko? Oceńcie sami :) Dla mojego chłopaka jest ogromne :D

sobota, 21 czerwca 2014

Mgiełki do włosów.

Hej :)

Dzisiaj miał się pojawić post o moich ulubionych kosmetykach, które moje włosy polubiły najbardziej, ale stwierdziłam, że lepiej będzie umieścić taką listę w stałym odnośniku i móc ją zmieniać w razie pojawienia się nowej rewelacji :D Póki co, jestem w trakcie tworzenia :)

Ja już powoli czuję wakacje mimo, że jeszcze przede mną 2 egzaminy. Dzisiaj mam trochę wolniejszy dzień, a pogoda nadal nie dopisuje, kiedy w końcu pojadę na morze? :(


Jeden z kosmetyków, którego jeszcze do niedawna nie używałam. Jak to u mnie bywa, przygodę z mgiełkami zaczęłam przypadkowo. Będąc na zakupach w Auchan trafiłam na mgiełkę Mrs Potters i zważając na fakt, że bardzo lubię odżywki tej marki, od razu zapragnęłam mieć też mgiełkę :D Jak widać, mgiełka Mrs Potters praktycznie mi się skończyła i nadszedł czas zakupu nowej - wybór padł na Gliss Kura, chociażby dlatego, że właśnie w Rossmannie trwa na niego promocja - z 14,99 zł na 9,99 zł. Wybrałam wersję Ultimate Volume mimo, że objętości mi nie brakuje :) Bałam się, że te przeznaczone do suchych włosów będą za mocne i za bardzo obciążą mi włosy.

Jak używam mgiełki?
  •  Standardowo po myciu na mokre włosy, pryskam całe włosy, dość obficie. Oczywiście mgiełka nie jest dla mnie zamiennikiem dla zwykłej odżywki d/s :)
  • Jako ‘poskramiacz’ suchych włosów. Niestety często nie układają się tak jakbym chciała i dosłownie odrobina mgiełki przychodzi mi wtedy z pomocą.
  • Jako baza np. pod olej. Łatwiej mi wtedy włosy rozczesać  i nałożyć olej lub maskę przed myciem.

Odżywka b/s czy mgiełka?

Oczywiście wszystko zależy od Was i od Waszych włosów:) Ja zużyłam dwa opakowania odżywki bez spłukiwania (Joanna Naturia z miodem  i wersja z makiem). Polubiłam te odżywki, ale jest jeden minus, który przekonał mnie do używania mgiełki. Jak już wspomniałam, mgiełkę używam także na sucho. W tym celu niestety odżywki b/s nie chciały współpracować z moimi włosami.

Bezwzględnie zachęcam do sprawdzania składu mgiełki i omijania produktów, które mają Alcohol Denat na początku składu. Przykładem takiej mgiełki jest np Schauma gdzie wspomniany alkohol jest w składzie już na drugim miejscu, zaraz po wodzie. Jak dla mnie taki kosmetyk od razu jest skreślony.

Czego możemy spodziewać się po użyciu mgiełki?

Najważniejsze – koniecznie trzeba z przymrużeniem oka traktować obietnice producenta. Na opakowaniu możemy przeczytać, że produkt odnowi, nawilży, wygładzi, doda objętości i jeszcze magicznie sklei rozdwojone końce :D Produkty tego typu reklamowe są jako substytuty zwykłej odżywki co dla mnie jest nieporozumieniem.  Od mgiełek możemy spodziewać się głównie łatwiejszego rozczesywania i (co sprawdziło się w moim przypadku) lepszego układania się włosów. Jest to też świetny sposób na kondycjonowanie ich na sucho, zwłaszcza takich puszących się jak moje. Jeśli nasze włosy lubią taką pielęgnację, lato jest najlepszym czasem na stosowanie takich produktów. Mgiełki mogą sprawdzić się zwłaszcza na plaży, gdzie nasze spieczone i zmęczone słońcem włosy chętnie przyjmą odżywkowy  kompres.

I powiedzcie mi tylko – czemu oferta mgiełek jest tak uboga? W Rossmannie mamy do wyboru 3-4 marki mgiełkowych odżywek. Na pewno chciałabym spróbować mgiełek z Isany (odżywki d/s sprawdzają się super, może mgiełki też?) i Ziaji (tutaj mam wątpliwości bo odżywki b/s tej firmy niezbyt ‘zaprzyjaźniły się’ z moimi włosami).


Dajcie znać czy używacie tego typu produktów. Jeśli tak, koniecznie napiszcie markę:)

czwartek, 19 czerwca 2014

Rok pielęgnacji włosów - kiedy to minęło? :)

Heej :)

 Właśnie dowiedziałam się, że zaliczyłam przedmiot, który byłam pewna, że nawet nie mam szans zdać :D Niestety jutro mam egzamin, więc zaraz lecę do nauki. Ale przejdźmy do głównego tematu.


Zdjęcie 1 - czerwiec 2014
Zdjęcie 2 - lipiec 2013

Jak to się zaczęło?

Nawet nie wiem kiedy trafiłam na bloga Anwen. Zaczęłam czytać i czytać i tak przepadłam. Pamiętam, że najpierw zapragnęłam mieć olejek Alterry. Na mój pech akurat była niedziela, godziny popołudniowe a do Rossmanna daleko. Oj jaka byłam zła, że mogę iść na zakupy dopiero w poniedziałek :) Wszystko zaczęło się u mnie stopniowo. Na szczęście nie wpadłam w szał zakupów i nie wykupiłam od razu połowy drogerii. Jak wspomniałam, pierwszym ‘świadomym’ zakupem był olejek z Alterry brzoza pomarańcza:)
Pamiętam, ze zmianę widziałam dość szybko,  codziennie siedziałam z czymś na głowie nawet po 2-3 godziny. Wtedy moje włosy były praktycznie nie do obciążenia. Niedługo po rozpoczęciu pielęgnacji z ciężkim sercem poszłam do fryzjera, nie żałowałam bo włosy zaczęły lepiej się układać.

Jak moje włosy wyglądały kiedyś?KLIK


Wersja bardziej prosta.* Zdjęcie zrobione jakoś w maju :)



Fakty:
  • Przez ostatni rok ani razu nie zapomniałam o nałożeniu odżywki lub maski po myciu
  • Dosłownie kilka razy zdarzyło mi się zapomnieć o zabezpieczaniu końcówek
  • Nie farbowałam włosów trwałymi farbami
  • Prostowałam włosy dosłownie kilka razy
  • Podcinałam końcówki 1-2 cm co 2-3 miesiące
 Momentu przełomowego nie było, całkowita odmiana u mnie również nie wystąpiła, chociaż gdy przypomnę sobie wygląd moich włosów rok temu – ja jak najbardziej różnicę widzę:) Podczas tego roku miałam wiele wzlotów i upadków, bywało, że włosy wyglądały okropnie, były szorstkie suche mimo, że nie przestawałam o nie dbać. Zdaję sobie sprawę, że moje włosy są bardzo kapryśne i wymagające i nigdy nie będą idealne, ale z pewnością mogę powiedzieć, że teraz czuję się z nimi o wiele lepiej niż kiedyś, a o to chyba najbardziej chodzi :)


I wersja bardziej falowana. * Najświeższe zdjęcie z przed kilku dni.


* Oba zdjęcia robione są bez flesza, rano niedługo po wstaniu. Nie stylizowałam włosów w żaden sposób.

Co zyskałam?

Przede wszystkim, zminimalizowanie puszenia się. Mimo, ze nadal bardzo narzekam, ze moje włosy lubią się puszyć, widzę dużą poprawę. Zdecydowanie bardziej błyszczą się i są bardziej gładkie. Zmieniły się też w dotyku – kiedyś były strasznie szorstkie, teraz jak mają ‘dobry dzień’ są praktycznie śliskie.

Jaki według mnie jest klucz do sukcesu?

W następnym poście postaram się wymienić moje ulubione kosmetyki, które używałam przez ten rok, ale uważam, że nie to jest tutaj najważniejsze. Nawet najlepsze i najbardziej polecane kosmetyki nie odmienią naszych włosów jeśli nie będziemy dbać o włosy systematycznie.  Ważne jest też to, żeby włosom nie szkodzić. Moim zdaniem nawet najmniejsza pielęgnacja połączona z rezygnacją prostowania, rozjaśniania czy intensywnego suszenia na pewno jakiś efekt da.
Daawno temu myślałam, że dobre kosmetyki=drogie kosmetyki. Przez ten rok bardzo mocno przekonałam się , że kompletnie tak nie jest.  W moim przypadku większość tanich i całkiem niepozornych kosmetyków okazało się dla mnie hitem.  Uważam również, że zwykłe drogerie, tak nielubiane przez niektóre włosomaniaczki są dobrym miejscem na włosowe zakupy i spokojnie jest w czym wybierać.  Aby dbać o włosy nie trzeba od razu zaopatrywać  się jedynie w trudnodostępne, czasem drogie kosmetyki w sklepach internetowych.
Podsumowując: SYSTEMATYCZNOŚĆ – jeden z najważniejszych czynników prowadzących do pięknych włosów :)

Co jeszcze chciałabym zmienić?

Przede wszystkim chciałabym w końcu lepiej zdefiniować ich kształt. Szczerze mówiąc do tej pory nie wiem czy są bardziej proste czy falowane :D Zdarza się, że jednego dnia są praktycznie proste, a już drugiego budzę się z kompletnymi falami :D Coraz bardziej myślę również o jakiejś zmianie fryzury (jakieś większe cięcie niż tylko podcięcie końcówek o 1 cm:)) Niestety czasem zdarzają mi się przyklapnięte włosy u nasady i podejrzewam, że dobre cięcie mogłoby to w pewnym stopniu zminimalizować. Oczywiście nadal zapuszczam, tylko niestety coś wolno mi to idzie. W tym względzie też coś przydałoby się udoskonalić. Poza tym, dbam o nie tak samo i nie planuję jakiegoś gwałtownej zmiany planu pielęgnacji :)

W następnym poście - kosmetyki, które najlepiej się u mnie sprawdziły.

wtorek, 17 czerwca 2014

Renovastin - nowość. Czy okaże się hitem?


Już kilka razy w TV natknęłam się na reklamę  Renovastinu – tabletki mające na celu odbudowę zniszczonych włosów. Reklamuje ją Tomasz Szmidt – jeśli kiedykolwiek oglądaliście ‘Ostre cięcie’, powinniście kojarzyć tego pana.  Większość tabletek z tej grupy opiera się głównie na wyciągach ze skrzypu i pokrzywy. Tutaj mamy całkowitą odmianę. 

Skład:
  • Wyciąg z ziela rokietty siewnej50 mg
  • Wyciąg z ziela lucerny siewnej50 mg
  • Wyciąg z zielonej herbaty50 mg
  • Kompleks wyciągu z alg brunatnych Ascophyllum nodosum oraz wyciągu z pestek winogron Vitis vinifera10 mg
  • Selen55 µg
  • Cynk10 mg
  • Biotyna50 µg

I tutaj moje ogromne zaskoczenie. Jednym z głównych składników jest ziele rokietty siewnej. Producent zapewnia, że bierze on udział w stymulacji cebulek powodując wzrost włosa. Nigdy o czymś takim nie słyszałam więc Google poszły w ruch. Na pierwszy rzut oka – ‘hmm, podobne do rukoli’. Po głębszym wczytaniu się, okazało się, że ziele rokietty jest to nic innego jak właśnie zwykła rukola, z której możemy zrobić sałatkę :D

Dalej mamy ziele lucerny siewnej –  fioletowy polny kwiatek. Na pewno będąc na spacerze za miastem spotkałyście tą niepozorną roślinkę. O zastosowaniu jej w kosmetyce nie słyszałam, głównie spotykam ją w postaci kiełek na moich kanapkach :)  Z tego co się doczytałam ma szereg wartości zdrowotnych  - przede wszystkim wzmacnia organizm, wspomaga odporność i wiele innych.  Kosmetycznie działa odżywczo na skórę i zapobiega jej starzeniu.

I na koniec znana nam zielona herbata. Mi kojarzy się głównie ze wspomaganiem odchudzania, ale ma dużo więcej właściwości.

3 dominujące w składzie wyciągi roślinne – czy mają szansę zdziałać cuda na naszych głowach? Oceńcie sami :)

A co mówi producent?

Renovastin to produkt w formie tabletek, który od wewnątrz wzmacnia włosy poddawane zabiegom termicznym(suszenie, prostowanie, kręcenie) lub chemicznym (farbowanie, rozjaśnianie, lakierowanie). Włos poddawany tego typu ingerencji wymaga specjalnego traktowania. Dla zachowania dobrej kondycji potrzebuje wzmocnienia od wewnątrz, aby uodpornić się na działanie czynników zewnętrznych.
Produkt:
  • nawilża skórę głowy zapewniając odpowiednie środowisko w cebulce
  • stymulują cebulki wpływając na wzrost silnych włosów
  • wzmacniają strukturę włosów przywracając im witalność oraz wspomagając odporność
źródło: www.renovastin.pl


Na pewno większość z Was wie, że tabletki nie mają szans zadziałać na długości włosów. Wszelkie ziołowe specyfiki, wcierki, ziołowe herbatki mogą mieć wpływ jedynie na cebulki włosów i skórę głowy, na zniszczone włosy na długości na pewno nie.
Produkt reklamowany jest jako ‘specyfik wzmacniający włosy osłabione zabiegami fryzjerskimi. Niby nie wprost, ale według mnie producent delikatnie sugeruje, że produkt odnowi nam już zniszczone włosy. Już widzę tą część ‘nieuświadomionych’ dziewczyn, kupujących tabletki bo ‘mam zniszczone, spalone włosy, będę brała tabletki i moje włosy zmienią się w lśniące, nawilżone i gładkie’ :D No niestety tak nie jest.
 

Jedyne działanie jakiego można się spodziewać po tego typu suplementach to moim zdaniem głównie szybszy porost włosów, ewentualnie lekkie zagęszczenie, ale akurat w tej kwestii dużą rolę odgrywają geny.

Na koniec bardzo ważna kwestia dla wielu z nas. Cena. Za opakowanie 30 tabletek zapłacić musimy w przedziale od 20 do 30 zł. Cena do najmniejszych nie należy, zwłaszcza, że w granicach 10 zł można dostać specyfiki charakteryzujące się podobnym działaniem zawierające skrzyp i pokrzywę. Z drugiej zaś strony, jeśli na naszych głowach włosy mają rosnąć jak szalone i być odporne na wszelkie suszenie i farbowanie – to nie jest to wygórowana cena.

Tabletek Renovastin ani ocenić (chociaż swoje prywatne zdanie zdążyłam już sobie delikatnie wyrobić;) ) ani polecić nie mogę, ponieważ nawet nie miałam ich w ręku. Ciekawa jestem tylko czy okażą się hitem i faktycznie ich działanie będzie zadowalające.


A co Wy sądzicie o tym nowym suplemencie?

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Tanie i warte uwagi kremy do twarzy.

Hej :)
Sesja w toku, ale na moich studiach jest tak, że najwięcej roboty mam około dwóch tygodni przed sesją. W czasie już jest dużo luźniej. Do wakacji już jedyne jakieś 1,5 tygodnia! :)
Ale przejdźmy już do tematu.

Nie wyobrażam sobie poranka bez lekkiego, nawilżającego kremu. Inaczej zaraz po myciu moja skóra jest nieprzyjemnie naciągnięta i sucha. Krem do twarzy kupuję rzadko, bo standardowy słoiczek starcza mi na bardzo długo. Od takiego kremu wymagam jedynie lekkiego nawilżenia.

Chciałabym przedstawić kilka kremów, które ostatnio wpadły mi w oko. Zdecydowałam się pokazać akurat te, ponieważ moim zdaniem są tanie, a jednocześnie warte uwagi. Wszystkie nie są droższe niż  10 zł, co jest ich dużą zaletą, ponieważ w razie gdy nasza cera nie polubiłaby się z danym kremem, bez żalu można go zużyć np. jako kremy do rąk :)
Z całej listy wymienionych kremów posiadam jedynie krem Himalaya, który przypadł mi do gustu ale o tym za chwilę.

Himalaya Herbals

 Mamy do wyboru:

  • odżywczy aloesem
  • nawilżający


'Lekki, niezawierający tłuszczu, odżywczy krem ziołowy przeznaczony do pielęgnacji twarzy i całego ciała. Regularne stosowanie kremu powoduje, że skóra jest jędrna, zdrowa i miękka w dotyku. Wyciąg z aloesu odżywia ją i nawilża, a wyciąg z wiśni i indyjskiego drzewa kino chroni skórę przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych i wysuszeniem.'



Aloes:
Skład: Ekstrakty (na 1 ml): Indian Aloe (Aloe vera) 7.5 mg, Indian Kino Tree (Pterocarpus Marsupium) 5 mg, Winter Cherry (Withania Somnifera) 4 mg, Gotu-Kola (Centella Asiatica) 3.5 mg
Inne składniki: Aqua, Liquid Paraffin, Glycerin, Cetyl Alkohol, Cetearyl Octanoate, Glyceryl Stearate SE, Cetearyl Alkohol, Triethanolamine, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Carbomer, Phenoxyethanol, Fragrance, Methyl Paraben, BHT, Sodium EDTA

Mam krem z pierwszego zdjęcia. Pierwsze wrażenie jest jak najbardziej pozytywne. Mimo, że konsystencja nie należy do najlżejszych, sam krem jest delikatny, nie tłusty, szybko się wchłania i przyjemnie pachnie. Nie spowodował żadnej tragedii na mojej twarzy. Bardzo przyjemny, zwykły, lekki krem :) 

Herbal Care Farmona


Mamy do wyboru:
  • nawilżająco- wygładzający
  • odżywczo regenerujący
  •  łagodząco nawilżający
  • przeciwzmarszczkowo- ujędrniający
  • normalizująco – matujący

Szczerze mówiąc nie wiem, na który zdecydowałabym się. Jednak patrząc na skład wybrałabym nawilżająco – wygładzający. Zawiera aloes, który moja buzia ostatnio bardzo lubi.
Te kremy widziałam ostanio w Hebe, nie wiem czy jest to jakaś nowość, ale nigdzie przedtem ich nie widziałam. Do zakupu zachęca cena  - 8,99 zł.

nawilżająco-wygładzający:
Aqua (Water), Ethylhexyl Stearate, Glyceryl Stearate, Ceteareth-20, Ceteareth-12, Cetearyl Alcohol, Cetyl Palmitate, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Glycerin, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Cetyl Alcohol, Sodium                                 Acrylate/Sodium Acryloyldimethyltaurate Copolymer, Isohexadecane, Polysorbate 80, Propylene Glycol, Nymphaea Alba (Water Lily) Extract, Sodium Hyaluronate, Soluble Collagen, PPG-15 Stearyl Ether, Dimethicone, Inulin, Xanthan Gum, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, Disodium EDTA, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Parfum (Fragrance).


Green Pharmacy

 Mamy do wyboru:
  • nagietek – odświeżający krem nawilżający
  • aloes – wzmacniający krem odżywczy
  • rumianek – kojący krem półtłusty
  • róża – przeciwzmarszczkowy krem odżywczy
  • argan – przeciwzmarszczkowy krem tłusty
  • zielona herbata – matujący krem normalizując
Najbardziej zachęca mnie krem nagietkowy i zielona herbata. Wyobrażam sobie, że te kremy bardzo ładnie pachną, ciekawe jak jest w rzeczywistości :D
Patrząc na skład zniechęca mnie parafina praktycznie na samym początku składu. Porównując skład np do Himalayi, która praktycznie na samym początku ma aloes, Green Pharmacy wypada słabo. Pomimo tego, nie skreślać tego produktu, często niby składowo słabe kosmetyki okazywały się dla mnie idealne.

Zielona herbata:
Aqua, C12-15 Alkyl Benzoate, Paraffinum Liquidum, Aluminium Starch Octenylsuccinate, Sorbitol, Cetearyl Alcohol ,  Ethylhexyl Stearate, Ceteareth-20,  Stearic Acid, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, Camellia Sinensis Extract, Dimethicone, Panthenol, Parfum, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Tetrasodium Edta, Dmdm Hydantoin, Peg-8, Triethanolamine, Tocopherol,  Iodopropynyl Butylcarbamate, Ascorbic Palmitate, Acorbic Acid, Citric Acid, Propylene Glycol,  Geraniol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool



Uroda
  • Melisa
Krem do cery delikatnej - nawilża i łagodzi. Zawiera specjalnie dobrane składniki aktywne: wyciąg z melisy, wyciąg z zielonej herbaty, prowitaminę B5, alantoinę i kwas hialuronowy. Krem ma lekką konsystencję, łatwo się rozprowadza i szybko wchłania. Pozostawia skórę zdrową i zadbaną.

Melisa:
Skład: Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Sorbitol, Isopropyl Palmitate, Glyceryl Stearate, Cetyl Alcohol, Ceteareth-25, Petrolatum Sodium Hyaluronate, Sodium Acrylates Copolymer, Allantoin, Parfum, Camellia Sinensis Leaf Extract, Melissa OfficinalisLeaf Extract, Panthenol, Glycerin Butylene Glycol, Disodium Edta, Bht, Dmdm Hydantion Iodopropynyl Butylcarbamate, Citral Eugenol, Hydroxycitronellal, Hydroxyisonexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Butylphenyl Methylpropional, Linalool, Citronellol, Hexyl Cinnamal, Limonene.


  • Kwiaty polskie
 Kwiaty Polskie to seria preparatów do codziennej pielęgnacji twarzy, opracowana na bazie roślinnych składników aktywnych oraz witamin, bezpiecznych dla skóry, dedykowana dla cery suchej i normalnej.

Mamy do wyboru:
-malwa – wygładza i pielęgnuje
-słonecznik – wygładza i odżywia
-chaber - wygładza i nawilża

Z wyżej wymienionych najchętniej skusiłabym się na wersję chabrową.



Chaber:
Aqua, Glycerin, Isopropyl Palmitate, Paraffinum Liquidum, Vitis Vinifera Seed Oil, Glyceryl, Stearate, Stearyl Alcohol, Glyceryl Stearate Citrate, Propylene Glycol, Centaurea, Cyanus Flower Extract, Tocopheryl, Acetate, Panthenol, Allantoin, Caprylic/ Capric Triglycelide, Sodium Acrylates, Copolymer, Dimethicone, Parffum, Disodium EDTA, BHT, DMDM, Hydantoin, Jodopropynyl, Butylcarbamate, Benzyl Salicylate, Citronellol, Hexylcinnamal, Butylphenyl, Methylpropional, Linalool. 




Oprócz Himalayi wszystkie kosmetyki zostały wyprodukowane przez polskie firmy. Nie wiem czy już kiedyś wspominała, że ostatnio bardzo polubiłam się z polskimi kosmetykami - są naprawdę bardzo dobrze. 

Jestem ciekawa Waszych opinii. Używałyście? Lubicie? :)

niedziela, 15 czerwca 2014

Grzywka - robić czy nie?

Hej,

Po dwóch miesiącach przerwy zmieniam wygląd bloga i wracam.  Przynajmniej mam nadzieję, że mi się uda :)

Pierwszy post po przerwie i od razu mam do Was sprawę!
Otóż chcę sobie zrobić grzywkę.

Chyba każda kobieta co jakiś czas ma ochotę ‘zrobić coś z włosami’. I mnie to w końcu dopadło. Jak wiecie cały czas zapuszczam włosy, marzą mi się takie do pasa. Niestety bardzo wolno mi to idzie, utknęłam w długości, którą nie za bardzo lubię, ale wiadomo, że nie ma innej opcji jak tylko to przeczekać. Czekam dzielnie, ale powoli źle czuję się we własnym włosach.  Cieniować jakkolwiek nie chcę bo wiem, że nieuchronnie stracę na długości (przynajmniej wizualnie), a tego bardzo nie chcę. Farbować włosów również póki co nie chcę. Myśląc nad tym długo padło w końcu na grzywkę :D
Aktualnie włosy mam praktycznie równie, z przodu odrobinie krótsze ale nieznacznie.

Dlaczego grzywka?

  •  Chyba największym powodem jest to, że codziennie chodzę w rozpuszczonych włosach i niestety ciągle zakładam je za ucho, co w połączeniu z moimi puszącymi się włosami wygląda nieciekawe.  Mam wrażenie, że gdy były krótsze układały się lepiej. Przez to czuję się nijako, źle, jakbym zapomniała włosy ułożyć. Niestety mam taki niezdecydowany typ włosa, który jest ani prosty, ani kręcony, do tego lubiący się puszyć i nie wygląda to zachęcająco jeśli jeszcze założę je za uszy.
  • Kilka lat temu posiadałam grzywkę (najpierw na bok, później prostą) i byłam zadowolona. Przed ścięciem zastanawiałam się nad tym chyba z pół roku. :)  Bałam się, że z takimi włosami będę miała jakieś pokręcone, powyginane sianko na czole ale na szczęście tak nie było. Oczywiści grzywka idealnie prosta nie była ale układała się całkiem w porządku.
  • Aktualnie nie chodzę praktycznie w ogóle w związanych czy spiętych włosach, bo nie lubię nie mieć włosów przy twarzy.

Wiem, że moje czoło nie jest stworzone do grzywki i pewnie nie myślałabym o tym w ogóle gdyby nie fakt, że kiedyś czułam się w niej dobrze. Pytałam już wiele osób o zdanie i większość nie potrafi wyobrazić sobie mnie w grzywce :D Ostatecznie postanowiłam spytać o zdanie Was :)


Moje najbardziej aktualne zdjęcie, które już widzieliście. Robione jakoś chyba w marcu, teraz mam włosy trochę dłuższe.
Więcej moich archiwalnych zdjęć - TU

Liczę na Waszą pomoc :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...