czwartek, 19 czerwca 2014

Rok pielęgnacji włosów - kiedy to minęło? :)

Heej :)

 Właśnie dowiedziałam się, że zaliczyłam przedmiot, który byłam pewna, że nawet nie mam szans zdać :D Niestety jutro mam egzamin, więc zaraz lecę do nauki. Ale przejdźmy do głównego tematu.


Zdjęcie 1 - czerwiec 2014
Zdjęcie 2 - lipiec 2013

Jak to się zaczęło?

Nawet nie wiem kiedy trafiłam na bloga Anwen. Zaczęłam czytać i czytać i tak przepadłam. Pamiętam, że najpierw zapragnęłam mieć olejek Alterry. Na mój pech akurat była niedziela, godziny popołudniowe a do Rossmanna daleko. Oj jaka byłam zła, że mogę iść na zakupy dopiero w poniedziałek :) Wszystko zaczęło się u mnie stopniowo. Na szczęście nie wpadłam w szał zakupów i nie wykupiłam od razu połowy drogerii. Jak wspomniałam, pierwszym ‘świadomym’ zakupem był olejek z Alterry brzoza pomarańcza:)
Pamiętam, ze zmianę widziałam dość szybko,  codziennie siedziałam z czymś na głowie nawet po 2-3 godziny. Wtedy moje włosy były praktycznie nie do obciążenia. Niedługo po rozpoczęciu pielęgnacji z ciężkim sercem poszłam do fryzjera, nie żałowałam bo włosy zaczęły lepiej się układać.

Jak moje włosy wyglądały kiedyś?KLIK


Wersja bardziej prosta.* Zdjęcie zrobione jakoś w maju :)



Fakty:
  • Przez ostatni rok ani razu nie zapomniałam o nałożeniu odżywki lub maski po myciu
  • Dosłownie kilka razy zdarzyło mi się zapomnieć o zabezpieczaniu końcówek
  • Nie farbowałam włosów trwałymi farbami
  • Prostowałam włosy dosłownie kilka razy
  • Podcinałam końcówki 1-2 cm co 2-3 miesiące
 Momentu przełomowego nie było, całkowita odmiana u mnie również nie wystąpiła, chociaż gdy przypomnę sobie wygląd moich włosów rok temu – ja jak najbardziej różnicę widzę:) Podczas tego roku miałam wiele wzlotów i upadków, bywało, że włosy wyglądały okropnie, były szorstkie suche mimo, że nie przestawałam o nie dbać. Zdaję sobie sprawę, że moje włosy są bardzo kapryśne i wymagające i nigdy nie będą idealne, ale z pewnością mogę powiedzieć, że teraz czuję się z nimi o wiele lepiej niż kiedyś, a o to chyba najbardziej chodzi :)


I wersja bardziej falowana. * Najświeższe zdjęcie z przed kilku dni.


* Oba zdjęcia robione są bez flesza, rano niedługo po wstaniu. Nie stylizowałam włosów w żaden sposób.

Co zyskałam?

Przede wszystkim, zminimalizowanie puszenia się. Mimo, ze nadal bardzo narzekam, ze moje włosy lubią się puszyć, widzę dużą poprawę. Zdecydowanie bardziej błyszczą się i są bardziej gładkie. Zmieniły się też w dotyku – kiedyś były strasznie szorstkie, teraz jak mają ‘dobry dzień’ są praktycznie śliskie.

Jaki według mnie jest klucz do sukcesu?

W następnym poście postaram się wymienić moje ulubione kosmetyki, które używałam przez ten rok, ale uważam, że nie to jest tutaj najważniejsze. Nawet najlepsze i najbardziej polecane kosmetyki nie odmienią naszych włosów jeśli nie będziemy dbać o włosy systematycznie.  Ważne jest też to, żeby włosom nie szkodzić. Moim zdaniem nawet najmniejsza pielęgnacja połączona z rezygnacją prostowania, rozjaśniania czy intensywnego suszenia na pewno jakiś efekt da.
Daawno temu myślałam, że dobre kosmetyki=drogie kosmetyki. Przez ten rok bardzo mocno przekonałam się , że kompletnie tak nie jest.  W moim przypadku większość tanich i całkiem niepozornych kosmetyków okazało się dla mnie hitem.  Uważam również, że zwykłe drogerie, tak nielubiane przez niektóre włosomaniaczki są dobrym miejscem na włosowe zakupy i spokojnie jest w czym wybierać.  Aby dbać o włosy nie trzeba od razu zaopatrywać  się jedynie w trudnodostępne, czasem drogie kosmetyki w sklepach internetowych.
Podsumowując: SYSTEMATYCZNOŚĆ – jeden z najważniejszych czynników prowadzących do pięknych włosów :)

Co jeszcze chciałabym zmienić?

Przede wszystkim chciałabym w końcu lepiej zdefiniować ich kształt. Szczerze mówiąc do tej pory nie wiem czy są bardziej proste czy falowane :D Zdarza się, że jednego dnia są praktycznie proste, a już drugiego budzę się z kompletnymi falami :D Coraz bardziej myślę również o jakiejś zmianie fryzury (jakieś większe cięcie niż tylko podcięcie końcówek o 1 cm:)) Niestety czasem zdarzają mi się przyklapnięte włosy u nasady i podejrzewam, że dobre cięcie mogłoby to w pewnym stopniu zminimalizować. Oczywiście nadal zapuszczam, tylko niestety coś wolno mi to idzie. W tym względzie też coś przydałoby się udoskonalić. Poza tym, dbam o nie tak samo i nie planuję jakiegoś gwałtownej zmiany planu pielęgnacji :)

W następnym poście - kosmetyki, które najlepiej się u mnie sprawdziły.

wtorek, 17 czerwca 2014

Renovastin - nowość. Czy okaże się hitem?


Już kilka razy w TV natknęłam się na reklamę  Renovastinu – tabletki mające na celu odbudowę zniszczonych włosów. Reklamuje ją Tomasz Szmidt – jeśli kiedykolwiek oglądaliście ‘Ostre cięcie’, powinniście kojarzyć tego pana.  Większość tabletek z tej grupy opiera się głównie na wyciągach ze skrzypu i pokrzywy. Tutaj mamy całkowitą odmianę. 

Skład:
  • Wyciąg z ziela rokietty siewnej50 mg
  • Wyciąg z ziela lucerny siewnej50 mg
  • Wyciąg z zielonej herbaty50 mg
  • Kompleks wyciągu z alg brunatnych Ascophyllum nodosum oraz wyciągu z pestek winogron Vitis vinifera10 mg
  • Selen55 µg
  • Cynk10 mg
  • Biotyna50 µg

I tutaj moje ogromne zaskoczenie. Jednym z głównych składników jest ziele rokietty siewnej. Producent zapewnia, że bierze on udział w stymulacji cebulek powodując wzrost włosa. Nigdy o czymś takim nie słyszałam więc Google poszły w ruch. Na pierwszy rzut oka – ‘hmm, podobne do rukoli’. Po głębszym wczytaniu się, okazało się, że ziele rokietty jest to nic innego jak właśnie zwykła rukola, z której możemy zrobić sałatkę :D

Dalej mamy ziele lucerny siewnej –  fioletowy polny kwiatek. Na pewno będąc na spacerze za miastem spotkałyście tą niepozorną roślinkę. O zastosowaniu jej w kosmetyce nie słyszałam, głównie spotykam ją w postaci kiełek na moich kanapkach :)  Z tego co się doczytałam ma szereg wartości zdrowotnych  - przede wszystkim wzmacnia organizm, wspomaga odporność i wiele innych.  Kosmetycznie działa odżywczo na skórę i zapobiega jej starzeniu.

I na koniec znana nam zielona herbata. Mi kojarzy się głównie ze wspomaganiem odchudzania, ale ma dużo więcej właściwości.

3 dominujące w składzie wyciągi roślinne – czy mają szansę zdziałać cuda na naszych głowach? Oceńcie sami :)

A co mówi producent?

Renovastin to produkt w formie tabletek, który od wewnątrz wzmacnia włosy poddawane zabiegom termicznym(suszenie, prostowanie, kręcenie) lub chemicznym (farbowanie, rozjaśnianie, lakierowanie). Włos poddawany tego typu ingerencji wymaga specjalnego traktowania. Dla zachowania dobrej kondycji potrzebuje wzmocnienia od wewnątrz, aby uodpornić się na działanie czynników zewnętrznych.
Produkt:
  • nawilża skórę głowy zapewniając odpowiednie środowisko w cebulce
  • stymulują cebulki wpływając na wzrost silnych włosów
  • wzmacniają strukturę włosów przywracając im witalność oraz wspomagając odporność
źródło: www.renovastin.pl


Na pewno większość z Was wie, że tabletki nie mają szans zadziałać na długości włosów. Wszelkie ziołowe specyfiki, wcierki, ziołowe herbatki mogą mieć wpływ jedynie na cebulki włosów i skórę głowy, na zniszczone włosy na długości na pewno nie.
Produkt reklamowany jest jako ‘specyfik wzmacniający włosy osłabione zabiegami fryzjerskimi. Niby nie wprost, ale według mnie producent delikatnie sugeruje, że produkt odnowi nam już zniszczone włosy. Już widzę tą część ‘nieuświadomionych’ dziewczyn, kupujących tabletki bo ‘mam zniszczone, spalone włosy, będę brała tabletki i moje włosy zmienią się w lśniące, nawilżone i gładkie’ :D No niestety tak nie jest.
 

Jedyne działanie jakiego można się spodziewać po tego typu suplementach to moim zdaniem głównie szybszy porost włosów, ewentualnie lekkie zagęszczenie, ale akurat w tej kwestii dużą rolę odgrywają geny.

Na koniec bardzo ważna kwestia dla wielu z nas. Cena. Za opakowanie 30 tabletek zapłacić musimy w przedziale od 20 do 30 zł. Cena do najmniejszych nie należy, zwłaszcza, że w granicach 10 zł można dostać specyfiki charakteryzujące się podobnym działaniem zawierające skrzyp i pokrzywę. Z drugiej zaś strony, jeśli na naszych głowach włosy mają rosnąć jak szalone i być odporne na wszelkie suszenie i farbowanie – to nie jest to wygórowana cena.

Tabletek Renovastin ani ocenić (chociaż swoje prywatne zdanie zdążyłam już sobie delikatnie wyrobić;) ) ani polecić nie mogę, ponieważ nawet nie miałam ich w ręku. Ciekawa jestem tylko czy okażą się hitem i faktycznie ich działanie będzie zadowalające.


A co Wy sądzicie o tym nowym suplemencie?

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Tanie i warte uwagi kremy do twarzy.

Hej :)
Sesja w toku, ale na moich studiach jest tak, że najwięcej roboty mam około dwóch tygodni przed sesją. W czasie już jest dużo luźniej. Do wakacji już jedyne jakieś 1,5 tygodnia! :)
Ale przejdźmy już do tematu.

Nie wyobrażam sobie poranka bez lekkiego, nawilżającego kremu. Inaczej zaraz po myciu moja skóra jest nieprzyjemnie naciągnięta i sucha. Krem do twarzy kupuję rzadko, bo standardowy słoiczek starcza mi na bardzo długo. Od takiego kremu wymagam jedynie lekkiego nawilżenia.

Chciałabym przedstawić kilka kremów, które ostatnio wpadły mi w oko. Zdecydowałam się pokazać akurat te, ponieważ moim zdaniem są tanie, a jednocześnie warte uwagi. Wszystkie nie są droższe niż  10 zł, co jest ich dużą zaletą, ponieważ w razie gdy nasza cera nie polubiłaby się z danym kremem, bez żalu można go zużyć np. jako kremy do rąk :)
Z całej listy wymienionych kremów posiadam jedynie krem Himalaya, który przypadł mi do gustu ale o tym za chwilę.

Himalaya Herbals

 Mamy do wyboru:

  • odżywczy aloesem
  • nawilżający


'Lekki, niezawierający tłuszczu, odżywczy krem ziołowy przeznaczony do pielęgnacji twarzy i całego ciała. Regularne stosowanie kremu powoduje, że skóra jest jędrna, zdrowa i miękka w dotyku. Wyciąg z aloesu odżywia ją i nawilża, a wyciąg z wiśni i indyjskiego drzewa kino chroni skórę przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych i wysuszeniem.'



Aloes:
Skład: Ekstrakty (na 1 ml): Indian Aloe (Aloe vera) 7.5 mg, Indian Kino Tree (Pterocarpus Marsupium) 5 mg, Winter Cherry (Withania Somnifera) 4 mg, Gotu-Kola (Centella Asiatica) 3.5 mg
Inne składniki: Aqua, Liquid Paraffin, Glycerin, Cetyl Alkohol, Cetearyl Octanoate, Glyceryl Stearate SE, Cetearyl Alkohol, Triethanolamine, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Carbomer, Phenoxyethanol, Fragrance, Methyl Paraben, BHT, Sodium EDTA

Mam krem z pierwszego zdjęcia. Pierwsze wrażenie jest jak najbardziej pozytywne. Mimo, że konsystencja nie należy do najlżejszych, sam krem jest delikatny, nie tłusty, szybko się wchłania i przyjemnie pachnie. Nie spowodował żadnej tragedii na mojej twarzy. Bardzo przyjemny, zwykły, lekki krem :) 

Herbal Care Farmona


Mamy do wyboru:
  • nawilżająco- wygładzający
  • odżywczo regenerujący
  •  łagodząco nawilżający
  • przeciwzmarszczkowo- ujędrniający
  • normalizująco – matujący

Szczerze mówiąc nie wiem, na który zdecydowałabym się. Jednak patrząc na skład wybrałabym nawilżająco – wygładzający. Zawiera aloes, który moja buzia ostatnio bardzo lubi.
Te kremy widziałam ostanio w Hebe, nie wiem czy jest to jakaś nowość, ale nigdzie przedtem ich nie widziałam. Do zakupu zachęca cena  - 8,99 zł.

nawilżająco-wygładzający:
Aqua (Water), Ethylhexyl Stearate, Glyceryl Stearate, Ceteareth-20, Ceteareth-12, Cetearyl Alcohol, Cetyl Palmitate, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Glycerin, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Cetyl Alcohol, Sodium                                 Acrylate/Sodium Acryloyldimethyltaurate Copolymer, Isohexadecane, Polysorbate 80, Propylene Glycol, Nymphaea Alba (Water Lily) Extract, Sodium Hyaluronate, Soluble Collagen, PPG-15 Stearyl Ether, Dimethicone, Inulin, Xanthan Gum, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, Disodium EDTA, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Parfum (Fragrance).


Green Pharmacy

 Mamy do wyboru:
  • nagietek – odświeżający krem nawilżający
  • aloes – wzmacniający krem odżywczy
  • rumianek – kojący krem półtłusty
  • róża – przeciwzmarszczkowy krem odżywczy
  • argan – przeciwzmarszczkowy krem tłusty
  • zielona herbata – matujący krem normalizując
Najbardziej zachęca mnie krem nagietkowy i zielona herbata. Wyobrażam sobie, że te kremy bardzo ładnie pachną, ciekawe jak jest w rzeczywistości :D
Patrząc na skład zniechęca mnie parafina praktycznie na samym początku składu. Porównując skład np do Himalayi, która praktycznie na samym początku ma aloes, Green Pharmacy wypada słabo. Pomimo tego, nie skreślać tego produktu, często niby składowo słabe kosmetyki okazywały się dla mnie idealne.

Zielona herbata:
Aqua, C12-15 Alkyl Benzoate, Paraffinum Liquidum, Aluminium Starch Octenylsuccinate, Sorbitol, Cetearyl Alcohol ,  Ethylhexyl Stearate, Ceteareth-20,  Stearic Acid, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, Camellia Sinensis Extract, Dimethicone, Panthenol, Parfum, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Tetrasodium Edta, Dmdm Hydantoin, Peg-8, Triethanolamine, Tocopherol,  Iodopropynyl Butylcarbamate, Ascorbic Palmitate, Acorbic Acid, Citric Acid, Propylene Glycol,  Geraniol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool



Uroda
  • Melisa
Krem do cery delikatnej - nawilża i łagodzi. Zawiera specjalnie dobrane składniki aktywne: wyciąg z melisy, wyciąg z zielonej herbaty, prowitaminę B5, alantoinę i kwas hialuronowy. Krem ma lekką konsystencję, łatwo się rozprowadza i szybko wchłania. Pozostawia skórę zdrową i zadbaną.

Melisa:
Skład: Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Sorbitol, Isopropyl Palmitate, Glyceryl Stearate, Cetyl Alcohol, Ceteareth-25, Petrolatum Sodium Hyaluronate, Sodium Acrylates Copolymer, Allantoin, Parfum, Camellia Sinensis Leaf Extract, Melissa OfficinalisLeaf Extract, Panthenol, Glycerin Butylene Glycol, Disodium Edta, Bht, Dmdm Hydantion Iodopropynyl Butylcarbamate, Citral Eugenol, Hydroxycitronellal, Hydroxyisonexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Butylphenyl Methylpropional, Linalool, Citronellol, Hexyl Cinnamal, Limonene.


  • Kwiaty polskie
 Kwiaty Polskie to seria preparatów do codziennej pielęgnacji twarzy, opracowana na bazie roślinnych składników aktywnych oraz witamin, bezpiecznych dla skóry, dedykowana dla cery suchej i normalnej.

Mamy do wyboru:
-malwa – wygładza i pielęgnuje
-słonecznik – wygładza i odżywia
-chaber - wygładza i nawilża

Z wyżej wymienionych najchętniej skusiłabym się na wersję chabrową.



Chaber:
Aqua, Glycerin, Isopropyl Palmitate, Paraffinum Liquidum, Vitis Vinifera Seed Oil, Glyceryl, Stearate, Stearyl Alcohol, Glyceryl Stearate Citrate, Propylene Glycol, Centaurea, Cyanus Flower Extract, Tocopheryl, Acetate, Panthenol, Allantoin, Caprylic/ Capric Triglycelide, Sodium Acrylates, Copolymer, Dimethicone, Parffum, Disodium EDTA, BHT, DMDM, Hydantoin, Jodopropynyl, Butylcarbamate, Benzyl Salicylate, Citronellol, Hexylcinnamal, Butylphenyl, Methylpropional, Linalool. 




Oprócz Himalayi wszystkie kosmetyki zostały wyprodukowane przez polskie firmy. Nie wiem czy już kiedyś wspominała, że ostatnio bardzo polubiłam się z polskimi kosmetykami - są naprawdę bardzo dobrze. 

Jestem ciekawa Waszych opinii. Używałyście? Lubicie? :)

niedziela, 15 czerwca 2014

Grzywka - robić czy nie?

Hej,

Po dwóch miesiącach przerwy zmieniam wygląd bloga i wracam.  Przynajmniej mam nadzieję, że mi się uda :)

Pierwszy post po przerwie i od razu mam do Was sprawę!
Otóż chcę sobie zrobić grzywkę.

Chyba każda kobieta co jakiś czas ma ochotę ‘zrobić coś z włosami’. I mnie to w końcu dopadło. Jak wiecie cały czas zapuszczam włosy, marzą mi się takie do pasa. Niestety bardzo wolno mi to idzie, utknęłam w długości, którą nie za bardzo lubię, ale wiadomo, że nie ma innej opcji jak tylko to przeczekać. Czekam dzielnie, ale powoli źle czuję się we własnym włosach.  Cieniować jakkolwiek nie chcę bo wiem, że nieuchronnie stracę na długości (przynajmniej wizualnie), a tego bardzo nie chcę. Farbować włosów również póki co nie chcę. Myśląc nad tym długo padło w końcu na grzywkę :D
Aktualnie włosy mam praktycznie równie, z przodu odrobinie krótsze ale nieznacznie.

Dlaczego grzywka?

  •  Chyba największym powodem jest to, że codziennie chodzę w rozpuszczonych włosach i niestety ciągle zakładam je za ucho, co w połączeniu z moimi puszącymi się włosami wygląda nieciekawe.  Mam wrażenie, że gdy były krótsze układały się lepiej. Przez to czuję się nijako, źle, jakbym zapomniała włosy ułożyć. Niestety mam taki niezdecydowany typ włosa, który jest ani prosty, ani kręcony, do tego lubiący się puszyć i nie wygląda to zachęcająco jeśli jeszcze założę je za uszy.
  • Kilka lat temu posiadałam grzywkę (najpierw na bok, później prostą) i byłam zadowolona. Przed ścięciem zastanawiałam się nad tym chyba z pół roku. :)  Bałam się, że z takimi włosami będę miała jakieś pokręcone, powyginane sianko na czole ale na szczęście tak nie było. Oczywiści grzywka idealnie prosta nie była ale układała się całkiem w porządku.
  • Aktualnie nie chodzę praktycznie w ogóle w związanych czy spiętych włosach, bo nie lubię nie mieć włosów przy twarzy.

Wiem, że moje czoło nie jest stworzone do grzywki i pewnie nie myślałabym o tym w ogóle gdyby nie fakt, że kiedyś czułam się w niej dobrze. Pytałam już wiele osób o zdanie i większość nie potrafi wyobrazić sobie mnie w grzywce :D Ostatecznie postanowiłam spytać o zdanie Was :)


Moje najbardziej aktualne zdjęcie, które już widzieliście. Robione jakoś chyba w marcu, teraz mam włosy trochę dłuższe.
Więcej moich archiwalnych zdjęć - TU

Liczę na Waszą pomoc :)

sobota, 26 kwietnia 2014

Nowości kosmetyczne - Auchan, Hebe, Natura, Rossmann, Biedronka

Hej :) Co tam u Was? U mnie średnio :( Całe święta bolał mnie ząb, co prawda niezbyt mocno i mogłam normalnie funkcjonować, ale jednak było to trochę wkurzające. Na szczęście już jest lepiej. Wczoraj byłam na plaży, w końcu można było sobie poleżeć na kocyku, szkoda, ze piasek jeszcze jest zimny. Ja już nie mogę się doczekać typowego plażowania z kąpaniem się w morzu :D

*** 

Zdałam sobie sprawę, że ostatnio przybyło mi trochę kosmetyków. Czas się pochwalić :D



Odżywka L'oreal Elseve total repair -ok. 9zł/200ml - Auchan -  taki typowy silikonowy upiększacz. Niby odbudowuję, niby do zniszczonych włosów ale wiadomo, że największy wpływ ma tutaj silikon. Od czasu do czasu zdecydowanie lubię, pachnie tak profesjonalnie, jak z salonu fryzjerskiego :D


Emulsja do włosów Gloria- ok. 4zł/200ml - Auchan - Pierwszy szok – jest zielona :D Maska była typowo biała a tutaj lekko przezroczysta zielona substancja. Zapach na pewno mało komu się spodoba, jest taki… babciny :D Przeczytałam w jednej z recenzji ‘mam wrażenie, że tak pachniały wszystkie panie na ulicy jakieś 50 lat temu’ i również się z tym zgadzam :D Wczoraj użyłam jej pierwszy raz, na razie powstrzymam wszelkie zachwyty, ale dziś moje włosy wyglądają super!


Odżywka Inecto pure coconut - 11 zł/500ml(promocja) - Hebe - Ostatnio namiętnie testuję kokosowe kosmetyki, póki co nie mam w pełni wyrobionego zdania. Pachnie przyjemnie słodko ale na pewno nie jest to czysty kokos. Mój chłopak w ogóle go tutaj nie czuję :D Odżywka pochodzi z całej dużej serii kokosowych kosmetyków, niestety w Polsce podobno dostępne są tylko odżywki. Z tego co się doczytałam, w Anglii marka ta jest bardzo popularna i łatwo dostępna.



Balsam do włosów Green Pharmacy pokrzywa zwyczajna - ok. 6zł/300ml - Rossmann - kupiłam wbiegając do Rossmanna dosłownie 10 minut przed zamknięciem ;D Byłam w rodzinnym domu i nie miałam przy sobie nic co mogłabym położyć na włosy i padło na ziołową odżywkę z Green Pharmacy. Niestety jak dla mnie porażka, pachnie przyjemnie, czuję pokrzywę. Szczerzę mówiąc nie wiem co z nią zrobić bo do moich włosów całkowicie się nie nadaje.


Szampon Alterra migdał jojoba – ok. 6zł/200ml(promocja) – Rossmann – z wersji z morelą byłam bardzo zadowolona, zapach miał przecudowny! Konsystencja była dziwna, ale pienił się dobrze. Kupiłam już jakiś czas bo była promocja (właściwie prawie ciągle jest :D).



Szampon i płyn do kąpieli Pinio truskawkowy - ok. 5zł/500ml - Biedronka - Kupiłam jakoś tak po prostu będąc na zakupach. Liczyłam na śliczny truskawkowy zapach, niestety jest jakiś dziwny, sztuczny, nie umiem go określić. Nic ciekawego w nim nie widzę.


Płyn do kąpieli Luksja Caramel Waffle - ok. 10zł/1000ml - Hebe - Mam go od niedawna i już mogę powiedzieć, że mi się nie podoba. Zapach jest ładny, słodki, czuć karmel. Niestety tylko wtedy jak jest w butelce, wlany do wanny całkowicie znika L Bardzo dobrze się pieni ale dla mnie to trochę za mało.


Żel do twarzy Eva Natura Herbal Garden z ekstraktem z czerwonej koniczyny - ok. 7 zł/150ml(promocja) -Rossmann - Był na promocji, wydawał mi się (właściwie nie wiem czemu) na bardzo delikatny. Poza tym nawet jest napisane - 'łagodzący'. Niestety wcale taki nie jest… Zapach jest przyjemny, bardzo intensywny ale mi to nie przeszkadza. Jak dla mnie jest zwyczajnie za mocny, ostatnio lubię delikatne żele, po których nie mam uczucia ściągniętej buzi.




Peeling do ciała Hean Natura Slim no limit - 6 zł/200ml(promocja) - Natura -  Zaszłam przypadkiem, akurat była promocja na peelingi do ciała. Zawsze mi na nie szkoda pieniędzy, bo równie dobrze do tego celu mogę wykorzystać zwykłą sól lub cukier. Ten peeling jest taki… zwyczajny. Neutralny zapach, fajny żywy kolor :) 

***
I to tyle. Niedługo jeszcze więcej nowości, bo wygrałam dwa rozdania (nawet nie wiecie jak się cieszę:D) Obiecuję pochwalić się jak tylko paczki do mnie dotrą :)
Dzisiaj udało mi się porobić kilka włosowych zdjęć, więc na dniach spodziewajcie się postu o ich aktualnym stanie. Ostatnio jestem nawet zadowolona z ich wyglądu :)

piątek, 11 kwietnia 2014

Glinka ghassoul podrażniła mi twarz!

Co tam u Was? Wiosna w końcu (prawie) w pełni, zaraz święta a co za tym idzie – wolne na uczelni. 
Odwiedziłam dziś niedawno otworzone Hebe i kupiłam m.in. odżywkę kokosową. Od jakiegoś czasu testuję kokos na włosach, chcę obalić mit, że kokos nadaje się tylko do niskoporowatych, prostych włosach :D Włosy po odżywce właśnie mi schną, zobaczymy :)


Jakiś czas temu miałam okazję kupić marokańską glinkę ghassoul (Organique, 50g/9zł). Planowałam używać jej głównie na włosy (przez błotną maskę z Bielendy, która na moich włosach sprawdza się super). Czystej glinki nigdy nie miałam, to moja pierwsza :D

Włosy

Stosowałam glinkę jako maskę (do Glorii dodałam trochę glinki, wymieszałam i na włosy pod ręcznik na około 30 minut, spłukiwałam i już nic więcej nie nakładałam). Żadnych trudności w zmywaniu jej z włosów, glinka jest bezzapachowa także nie ma żadnego problemu w używaniu. Efekt był taki jaki oczekiwałam – włosy fajnie dociążone, gładkie, miękkie i bardzo przyjemne w dotyku. Jestem pewna, że jest to działanie glinki, bo sama Gloria nie działa na moje włosy aż tak dobrze. Chętnie będę wracać do takich mieszanek bo jak widać moje włosy bardzo to lubią. 

Twarz

Glinkę położyłam na twarz raz. I chyba o jeden raz za dużo. A dokładniej miało to miejsce dzisiaj. Zrobiłam sobie mały ‘czas dla urody’, nałożyłam olej na włosy, zaparzyłam w misce herbatę z rumianku i zrobiłam parówkę na twarz i przy okazji włosy. Rumiankową wodę wykorzystałam później do rozmieszania glinki. Błotną papkę nałożyłam na buzię, już po chwili twarz lekko mnie szczypała ale uznałam, że to znak, że działa (w sumie to głupie, ale wiele osób tak sobie to tłumaczy :D). Nie wiem ile dokładnie trzymałam ją na twarzy – jakoś około 20 minut. Po zmyciu skóra była jakby gorąca ale naprawdę przeraziłam się dopiero gdy zobaczyłam się w lustrze. Moja twarz była cała czerwona! W niektórych miejscach prawie, że bordowa i wyraźnie podrażniona. Na ratunek obłożyłam twarz wacikami nasączonymi rumiankowym hydrolatem i na szczęście najgorsze już minęło. Posmarowałam buzię nawilżającym kremem (szczypało;/) i przynajmniej zaczerwienienie już zeszło. Niestety nadal czuje wyraźnie podrażnienie.
Mimo tego w dotyku buzia jest bardziej gładka, zmatowiona ale co z tego jeśli lekko szczypie mnie do teraz.
Czystej glinki nigdy nie używałam (drogeryjne maseczki z glinką już owszem) więc może zrobiłam coś źle. Być może zawinił fakt, że trzymałam ją na twarzy aż do zaschnięcia. Raczej nic innego nie mogłam zrobić źle. Może po prostu moja twarz nie lubi takiego typu pielęgnacji :)



Podsumowując: Włosy – TAK, twarz – NIE. Aczkolwiek wiem, że wiele dziewczyn bardzo poleca glinkowe maseczki na twarz. Może kiedyś spróbuję inną wersji glinki, jak na razie boję się :D Ciekawa czy inna glinka równie dobrze będzie działać na włosy.

Używałyście? Jak glinka sprawdza się na Waszych włosach/twarzy?

czwartek, 3 kwietnia 2014

Moje włosy na przestrzeni 7 lat :) (baardzo dużo zdjęć)

Hej :)

Pogrzebałam dziś trochę na komputerze, poprzeglądałam swoje zdjęcie i pomyślałam, że podzielę się z Wami tym jak wyglądały moje włosy na przestrzeni dobrych kilku lat :D


2007 rok czyli 1 gimnazjum :D Włosy napuszone jak zwykle, nie robiłam z nimi kompletnie nic, chyba już nawet zaczęłam je okazyjnie prostować. Chyba nawet widzę nieudolne pasemka robione blond farbą mojej mamy :D


2009 rok w wakacje po zakończeniu gimnazjum. Mój naturalny kolor włosów.


Styczeń 2010. Włosy prostowałam już bardzo często, praktycznie codziennie, a one i tak puszyły się i wywijały dosłownie po chwili.



Tutaj akurat dobrze pamiętam, że zdjęcia zostały zrobione 8 maja czyli dzień przed moimi urodzinami :) Nie mam pojęcia, który to rok, stawiam na początek liceum czyli mniej więcej 2010 rok. Wtedy miałam czas malowania włosów na bordowo (wszystkie henny typu ciemna wiśnia :D). W gimnazjum malowałam nawet na fioletowo :D Akurat niestety w tym drugim kolorze nie mam zdjęć.



Loczki z papilotów. Rok 2011. Wtedy kręcone włosy trzymały mi bardzo długo, teraz niestety już tak nie mam i po lokach dość szybko nie ma śladu.


Chyba moje najdłuższe włosy. Wydaję mi się, że była to końcówka drugiej liceum więc 2011 rok. Na zdjęciu włosy nie wyglądają najgorzej, ale pamiętam jak bardzo ich wtedy nienawidziłam :D Malowane henną jeśli dobrze pamiętam.


A tutaj jedne z moich najkrótszych włosów. Niedługo po maturze czyli czerwiec 2012. Włosy układały się nadzwyczaj fajnie, nie puszyły się za bardzo, wystarczyło, że je umyłam i nałożyłam jakąś tam odżywkę ale jakoś dziwnie czułam się w takich krótkich ;/


11 listopad 2012. Datę pamiętam bo to moja rocznica z moim P. :) Włosy ładne, gładkie, specjalnie idealnie wyprostowane na wyjście :D Bez prostowanie były strasznie napuszone.


Zdjęcie świeżutkiego, nieszczęsnego ombre zrobione na gorąco chwilę po przyjściu od fryzjera (marzec 2013). Pamiętam, że byłam przerażona tym, że włosy są tak jasne..


A tu już lipiec 2013 w Bieszczadach. Po niecałym miesiącu dbania o włosy jakkolwiek i co najważniejsze - po całkowitym odstawieniu prostownicy. Pierwsze oleje, maski, siedzenie na blogach non-stop :D Do tej pory nie wiem co ja robiłam, że tak fajnie mi falowały :(


Wakacje, a raczej wakacyjna praca 2013. Włosy zaraz po kąpieli w rzece, palone na ostrym słońcu, brak czasu na pielęgnację więc wyglądają jak wyglądają.


Wrzesień 2013. Jedno z pierwszych zdjęć zrobionych na bloga :D


Sesji zdjęciowych na bloga ciąg dalszy :)


Wrzesień 2013.


Paździenik 2013 po malowaniu henną 'czarna czekolada'. Powyginane zbyt długim siedzeniem w gumce.


Chce znów takie fale :(


Nieudane kręcenie włosów na papiloty. 


Listopad 2013.




Grudzień 2013.


Włosy wyprostowane po wizycie u fryzjera. Niedługo przed Sylwestrem 2013.


Luty 2014. Zaraz po zetknięciu się z lekkim śniegiem więc wyglądają nieźle :)


Marzec 2014. I tak dotarliśmy do ostatniego zdjęcia robionego około tygodnia temu, po wizycie u fryzjera. Jeszcze do końca nie pozbyłam się rozjaśnianych końcówek ale już zostało bardzo niewiele :) 

Szczerze mówiąc sama nie wiem czy włosy wyglądają lepiej czy gorzej. Cały czas moje włosy mają swoje złe dni kiedy wyglądają okropnie. Na szczęście czasem też zaskakują mnie pozytywnie :) Przeglądając zdjęcia zauważyłam, że włosy praktycznie przestały mi falować. Kiedyś wystarczyło, że ich nie rozczesałam i już miałam jakieś tam fale. Teraz zawsze są praktycznie proste. Może to wynik schodzenia do prosto, wręcz pod linijkę ściętych włosów?

Miłego oglądania! :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...