sobota, 22 listopada 2014

Ziaja Manuka - bubel

Przez długi czas nie mogłam uwierzyć, że pogorszenie się stanu mojej cery 'zawdzięczam' serii Manuka. Zawsze uważałam kosmetyki z Ziaji za delikatne, a przede wszystkim nieszkodliwe.

Pod wpływem szału jaki panował w blogosferze i niskiej ceny po Manuke pobiegłam i ja.


  • Żel do mycia twarzy
  • Pasta oczyszczająca
  • Tonik zwężający pory
Linia kosmetyków do cery trądzikowej mająca działanie antybakteryjne, ściągające, oczyszczające normalizujące.
Zawiera wyciąg z liści Manuka.

Manuka
Te niepozorne kwiatki pochodzą z Nowej Zelandii. Manuka bardziej jest znana z tego iż, jest to roślina miododajna, niż z zastosowania w kosmetyce.

Dlaczego kupiłam?

Jak już kiedyś Wam wspominałam żel do mycia twarzy jest wysoko na mojej liście kosmetycznych niezbędników. Myję twarz rano i wieczorem, a czasem jeszcze w ciągu dnia. Od żelu wymagam, żeby był delikatny, ale jednocześnie dobrze mył.

Toników szczerze mówiąc nie używam, ciężko mi je zużywać bo często o nich zapominam. Od jakiegoś czasu namiętnie używałam hydrolatów (rumiankowy, różany) i byłam na prawdę zachwycona. Hydrolat powoli mi się kończył więc skusiłam się na ładnie wyglądającą buteleczkę Manuki.

Jako ostatnią kupiłam pastę głęboko oczyszczająca. Takich specyfików również dotychczas nie używałam. Zawsze uważałam, że mechaniczne peelingi zrobią na skórze twarzy więcej złego niż dobrego, ale postanowiłam spróbować.

Jak używałam?

Ziajowego żelu używałam co najmniej dwa razy dziennie. Według mnie jest bardzo delikatny, na tyle, że miałam wrażenie, że twarz nie była do końca domyta. Niby wszystko było ok, ale miałam uczucie jakbym na twarzy już miała jakiś lekki krem.


Po każdym myciu starałam się używać toniku. Moim zdaniem zastosowanie atomizera w tego typu produkcie jest trochę nieporęczne -  trzeba się naprawdę namęczyć, żeby wacik był mokry. Wiem, że zamysłem producenta było psikanie od razu na twarz, ale u mnie ten sposób aplikacji kompletnie nie sprawdził się (miałam wrażenie, że wtedy twarz przetłuszcza mi się szybciej). Tonik też jest bardzo delikatny, po jego aplikacji nadal czułam na twarzy 'jakąś warstwę'.




Pastę używałam sporadycznie (powiedzmy że 1-2 razy w tygodniu). Nakładałam na całą twarz i delikatnie przez chwilę masowałam, po czym spłukiwałam ciepłą wodą. Później przemywałam twarz tonikiem.

Dlaczego jestem nie?

Domyślam się, że w swojej negatywnej ocenie będę odosobniona. Na wielu blogach przeczytać można same zachwyty nad całą serią Manuki. W moim przypadku niestety nie było tak kolorowo. OD DAWNA NIE MIAŁAM TAKICH PROBLEMÓW Z CERĄ. Praktycznie codziennie pojawiały mi się nowe krostki, jedna zaczynała się goić, a obok była już nowa. Kompletnie nie umiałam sobie z tym poradzić. Na początku nie pomyślałam nawet, żeby obwiniać za to Ziaję, ale nie zmieniło się u mnie nic poza używaniem Manuki. Dieta, inne kosmetyki, woda - bez zmian. Trwało to kawałek czasu, bo cały czas nieświadomie używałam Manuki szukając problemów wszędzie tylko nie w samej Ziaji.
Problem trochę nasilałam sobie sama używając pasty mimo, widocznych wyprysków na twarzy. Pasta zawiera ścierające granulki, które przy buzi z widocznymi krostkami pogarszają tylko wysyp.

Od czasu jak odstawiłam całą serię Manuki problem o dziwo zaczął ustępować. Przerzuciłam się na oliwkowy żel Cien z Lidla i wróciłam do ulubionego hydrolatu, W tym momencie twarz mam praktycznie czystą, czasem coś tam się pojawi, ale już nie ma tragedii.

Do Manuki pewnie jeszcze wrócę, żeby ją zużyć. Po cichu mam też nadzieję, że był to tylko zbieg okoliczności i jest to wina mojej skóry, która akurat chciała się zbuntować. Seria Manuka jest bardzo tania, ma bardzo ładny, delikatny zapach. No i po prostu lubię Ziaj, dlatego żałuję, że ta seria u mnie nie sprawdziła się.

8 komentarzy:

  1. szkoda że u Ciebie aż takie objawy wystąpiły. Ja i tak nie używam takich chemicznych kosmetyków, tylko jak najbardziej naturalne bo każde wywoływały u mnie podobny skutek

    OdpowiedzUsuń
  2. mi odpowiada krem na noc z tej serii, reszty niestety nie testowałam i w sumie sama nie wiem czy mam na takie testy ochotę

    OdpowiedzUsuń
  3. Kipesko, ze dostalas wysypu ;( Nie wiem, czy bym ryzykowala ponownym podejsciem ;) U mnie z kolei hydrolat rozany wywolal serie niespodzianek ;/

    OdpowiedzUsuń
  4. szkoda, że ta seria wywołała u Ciebie takie niepożądane efekty...

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie do Ciebie trafiłam, ja mam tylko z tej serii krem nawilżający ;) i bardzo go lubię ze względu na uczucie świeżości na twarzy gdy go nakładam i pod makijaż też pasuje mi idealnie, a patrząc na twoje włosy strasznie przypominają mi moje http://oi57.tinypic.com/2sagocp.jpg czy to możliwe, że mogę być twoją włosową siostrą ? :) to zdj ma już pół roku więc teraz wyglądają inaczej ale coś w tym może być.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, faktycznie to chyba ten sam typ włosa :) Moje się ostatnio zemściły i za bardzo wysuszyły, ale pracuje nad tym :)

      Usuń
  6. ja miałam tylko tonik, i jak go używałam to odkręcałam po prostu korek :) szału nie było i wróciłam do mojej ulubionej Bielendy <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz z tego co wiem od pani dermatolog to najpierw musi być wysyp żeby cos się zaczelo goić ... Ale troche mnie nastraszylas bo właśnie dostałam w prezencie ta pastę i aż strach ...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...