Dzisiaj kolejny post z serii jak odżywiam swoje włosy, tym razem - maski.
- Garnier fructis hydra liss 72 – wydaje mi się, że około 10 zł w Biedronce – fajnie działa, ale mam wrażenie, że na początku używania bardziej byłam z niej zadowolona. Wygładza, włosy są przyjemnie miekkie. Producent zapewnia ochronę przed czynnikami zewnętrznymi (że niby moje włosy mają się nie puszyć gdy jest wilgotno), niestety niczego takiego u siebie nie zauważyłam. Zapach taki neutralny, delikatny, nie czuć go na włosach.
- Kallos latte –chyba 4,99 zł w Hebe - najnowszy zakup, użyty dosłownie kilka razy. Jak wiadomo hit większości włosowych blogów, moje wrażenia również bardzo pozytywne. Dobrze ujarzmia włosy, są miękkie i fajne w dotyku. Mam wrażenie, że lepiej mi się układają. No i zapach! :) Jeśli ktoś lubi słodko-mleczno-budyniowe zapachy to jak najbardziej polecam! Zapach na moich włosach utrzymuje się nawet do kilku godzin.
- Alterra granat i aloes – ok. 7zł w Rossmannie – kupiłam zachęcona wieloma dobrymi opiniami, akurat była promocja więc się skusiłam. Niestety na moich włosach kompletna tragedia. Po pierwszym użyciu miałam kompletne siano na głowie. Dałam jej jeszcze szansę, użyłam ją jeszcze z 2-3 razy i niestety nadal to samo. Moje włosy wyglądały jak po umyciu zwykłym szamponem bez użycia jakiejkolwiek odżywki.
- L'biotica Biowax do włosów ciemnych - ok, 20 zł w aptece - mam ją już dość długo, działa fajnie ale mam wrażenie, że troche za bardzo obciąża mi włosy. Dobrze nawilża, chociaż nie wiem czy aż nie zbyt bardzo. Zapach według mnie jest taki nieokreślony, chemiczny. W każdym razie nie przeszkadza w używaniu. Nie jest zła, ale za niższą cenę mogę mieć maskę, która działa podobnie :)
- Żel z siemienia lnianego – 3 zł w aptece (czasem można dostać w zwykłych supermarketach) -nakładam okazjonalnie, nigdy nie chcę mi się gotować, odcedzać, czekać aż ostygnie. Na włosy działa fajnie aczkolwiek moim zdaniem porównywalnie do masek ze słoiczka. Zawsze dodawałam kilka kropel olejku Alterry dla ładnego zapachu :)
pomarańczowy - może
czerwony - raczej nie
Na chwilę obecną moim ulubieńcem jest Kallos (zapaaach :)). Myślałam, żeby kupić też Serical Placenta z wyciągiem z łożysk roślinnych (też z Kallosa). Litrowy słoik za 12 zł kusi ;D
A jaka jest Wasza ulubiona maska do włosów?:)
***
W końcu nauczyłam się kręcić hula hop w lewą stronę! Do tej pory było to dla mnie wręcz niewykonalne ;D
ja się planuję w tego kallosa zaopatrzyć, ale nie mogę nigdzie znaleźć :<
OdpowiedzUsuńNiestety chyba tylko Hebe albo sklepy internetowe :(
Usuńraczej rzadko używam masek ;) a co do hula hop to nie pamiętam kiedy ostatni raz na oczy widziałam :D
OdpowiedzUsuńPolecam hula hop, strasznie fajne :D
UsuńJa też obserwuję :)
OdpowiedzUsuńRównież obserwuję :* 3/4 masek miałam, tylko ten z garniera nie, ale jestem jej ciekawa :D i tak chyba zawsze moim mistrzem będzie biovax ale ta do wypadających włosów z aloesem. zawsze po niej mi się błyszczą włosy :) świetny blog! <3 buziaki :*
OdpowiedzUsuńz aloesem nie probówałam, ale może warto spróbować :)
UsuńUwielbiam kosmetyki z biovaxu, maski nie używam, jedynie odżywki.;)
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do mnie na KONKURS!
http://madamstyle.blogspot.com/
muszę wypróbować te kosmetyki <3 obserwujemy? jak tak to zacznij jak nie to zignoruj..<: http://sasanka-sasaanka1.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOj kusza mnie od poczatkow wlosomaniactwa te maski- Biowax i Kaloos. Wlasnie sprawdzilam na Ebayu maja ta z placenta... Musze poszukac opinii na jej temat ;)Co do siemienia lnianego, uwielbiam! Bawie sie w gotowanie tak srednio 2 razy w tyg., juz sie przyzwyczailam do tego rytualu ;D
OdpowiedzUsuńZazdroszcze, ja się jakoś nigdy nie moge zmobilizować :(
UsuńJa chcialam kupić tą Kallos, ale u mnie w mieście nie ma ;(
OdpowiedzUsuńNiestety tylko Hebe :(
Usuńja również obserwuję ;))
OdpowiedzUsuńmaski fajne, szczerze mówiąc, to zawsze używałam odżywki z isany. cena niska, ale na moich włosach jakość powalająca ;))
Odżywki z Isany są dość fajne dla mnie, może maski też by były. Spróbuję kiedyś :)
UsuńU mnie w przeciwieństwie do Ciebie maska z Aletrry sprawdza się rewelacyjnie, za to Kallos Latte to koszmar dla moich włosów.;)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą fajny krótki, treściwy post:)
Dziękuję, staram się :)
UsuńMaski do włosów są świetne, najlepsze to co dołączają do farby do włosów :D Obserwuję! :) Ja od wczoraj bloguję o pięknych wnętrzach :) Mam nadzieję, że wpadniesz http://beautifulsolution.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTak? Nigdy nie próbowałam :D
Usuńswietne sa
OdpowiedzUsuńrozaliafashion.blogspot.com
ja nigdy nie używałam masek. Czy twoim zdaniem ta z garniera nadaje się do przetłuszczających się włosów?
OdpowiedzUsuńWydaję mi się, że możesz spróbować. Maska z garniera nie zawiera silikonów co w takiej sytuacji wydaję mi się plusem (silikon obkleja włosy i może je obciążąć).Ogólnie skład ma całkiem przyzwoity :) Można ewentualnie nie nakładać maski na skalp tylko mniej więcej od wysokości ucha :)
Usuń