W końcu udało mi się wybrać do fryzjera! :D
Planowałam to już od dawna, a od jakiegoś miesiąca moje włosy już wręcz prosiły o podcięcie. Może nie były bardzo zniszczone, ale czułam już, że dawno nie byłam u fryzjera - włosy kompletnie przestały się układać. Zwlekałam z tym głównie dlatego, że strasznie kusiło mnie cieniowanie, a jednocześnie bałam się, że skończę z mopem zamiast włosów.
Do tego dochodził fakt, że nigdy nie obcinałam włosów poza moją rodzinną miejscowością, a co za tym idzie - nie znałam żadnego z gdyńskich fryzjerów i musiałam iść totalnie w ciemno.
Dlaczego zdecydowałam się na cieniowanie?
Już od dawna w blogosferze panuje moda (czy jakkolwiek to nazwać) na prosto ścięte włosy. Wtedy jest ich najwięcej, wydają się bardzo grube i gęste. I ja byłam posiadaczką takich włosów zgodnie z myślą, że proste = najładniejsze. Może i wielu dziewczynom służy taka fryzura, mi niestety chyba jednak nie.
To zdjęcie chyba najlepiej obrazuje to co nie pasowało mi w moich włosach.
Właściwie tutaj nie jest jeszcze tak źle bo włosy są 'ogarnięte' i praktycznie nie spuszone. Często jednak pod wpływem warunków atmosferycznych puszą się zwłaszcza na końcach, czego efektem były przyklepane włosy u nasady (są dość ciężkie) i spuszone mniej więcej od ucha w dół. Strasznie tego nie lubiłam, wyobraźcie sobie jak to mogło wyglądać.
Co raz częściej czułam się też włosami przytłoczona, brakowało im kształtu i lekkości, ciężko było je jakkolwiek ułożyć bo były dość ciężkie.
Do salonu weszłam jak zwykle z lekkim strachem, jednak z nastawieniem 'co będzie to będzie' :D
Efekty
Jestem BAAAARDZO zadowolona! Moje włosy nabrały kształtu, lekkości, wreszcie zaczęły jakoś się układać. Wydaję mi się, że jakbym nad nimi trochę popracowała mogłyby zacząć bardziej falować, co wcześniej było niemożliwe.
Owszem, straciłam trochę na objętości, ale nie jest to dla mnie problemem i czuję się na prawdę ładnie. Teraz pozostaje mi jedynie dalsze ich nawilżanie, bo nadal bardzo o to proszą :)
- Moim zdaniem długie włosy trzeba podcinać około raz na 3 miesiące. Wtedy końcówki nie zdążą się porządnie rozdwoić, a jak wiadomo zniszczenia idą w górę i z lekko zniszczonych końcówek możemy dorobić się roztrojonych czy nawet roczwórzonych końcówek na kilka cm.
- Zawsze gdy nawet tylko lekko podcinałam same końce (1-2 cm) nagle miałam wrażenie, że moje włosy układają się lepiej, są jakby bardziej zadbane i wyglądają naprawdę dobrze (a przecież podcięłam tylko 1cm :D)
- Zyskujemy lepsze samopoczucie - mała odmiana nigdy nie zaszkodzi, a gwarantuję, że nawet z lekko zmienioną fryzurą poczujemy się lepiej :)
Szczerze mówiąc czytałam wiele okropnych historii o strasznych fryzjerach ścinających 10 cm zamiast 1 cm, o nieumiejętnych cięciu, wyrywaniu i tarciu włosów. Może miałam szczęście, ale jeszcze nigdy żaden fryzjer nie zrobił mi takiej krzywdy. Teraz poszłam do naprawdę przypadkowego salonu i jestem zadowolona, więc nie każdy fryzjer jest taki straszny.
Polecam nawet małą metamorfozę, chociażby dlatego, że oprócz odświeżonych włosów mamy błyskawicznie poprawiony humor (przynajmniej w moim przypadku :D)
Jak Wam się podoba? :)